Relacja z polskiego Czarnobyla

Dnia 23.04.2010 byłem na wycieczce do Instytutu Fizyki Jądrowej znajdującego się w Świerku wraz z klasą (i nie tylko).

Podzieliliśmy się na dwie grupy po trzydzieści osób. Obie grupy dowiedziały się tego samego z tym, że w różnej kolejności. Moja grupa zaczęła od wykładów, druga zwiedzała budynek z reaktorem.

Najpierw mieliśmy dwuczęściowy wykład na temat promieniowania jonizującego, następnie krótki, ponieważ czas nas gonił, wykładzik o sposobie działania reaktora.

Po tych jakże ciekawych wykładach ruszyliśmy do budynku, w którym znajduję się reaktor Maria. Reaktor ten służy bardziej do celów naukowych niż energetycznych.

Po wejściu do budynku, obowiązkowo musieliśmy założyć fartuchy, żeby się nie skazić… Tak, skazić można się tak po prostu czegoś dotykając wewnątrz pomieszczenia z basenem (Reaktor jest typu basenowego, tzn. rdzeń zanurzony jest w wodzie.). Wychodząc z przedsionku do innych pomieszczeń należy przejść przez bramkę sprawdzającą czy mamy czyste ręce. Trzeba to również uczynić idąc w drugą stronę. Podobną czynność wykonujemy wychodząc z śluzy między pomieszczeniem z basenem a sterownią.

http://www.sendspace.pl/file/c0a153c85381f8e249d19b8

One Reply to “Relacja z polskiego Czarnobyla”

  1. Przepraszam że się przyczepię jak , „rzep psiego ogona”, ale tytuł tego ciekawego artykułu wiem że nawiązuje datą do wiadomych wydarzeń z 1986…

    Jednak NIE MOŻNA porównywać reaktora badawczego w Świerku, ani również nowoczesnych reaktorów w Elektrowniach Jądrowych z tamtymi prymitywnymi reaktorami RBMK znajdującymi się w zamkniętej dziś elektrowni CzAES, kilkanaście km na północ od miasteczka Czarnobyl…

    Najlepiej na temat RBMK wyraził się znany mi pewien naukowiec z IEA Świerk:
    „To co było w Czarnobylu było może i jakoś działającym ruskim wynalazkiem, jednak z energetyką jądrową nie ma to nic wspólnego.”

    Co do ewentualności skażenia się w Świerku, to przy takiej krótkiej wycieczce jest to praktycznie niemożliwe – rdzeń znajduje się głęboko pod wieloma metrami ultraczystej i kontrolowanej na bieżąco wody (filtrowanej przez tzw. filtry jonitowe).

    Widzieliście Państwo zresztą dzięki tej wodzie przepiękny Efekt Czerenkowa – powstaje on gdyż cząstki ß z rdzenia mają prędkość większą od fazowej prędkości światła w wodzie – która wynosi bowiem 0,75% „c”, tj.prędkości światła w próżni.

    Szkoda że niestety wiele społeczeństw — w tym polskie — przesadnie obawia się energetyki jądrowej z wielu tak naprawdę NIERZECZYWISTYCH powodów:

    • obawa przed promieniowaniem jonizującym — choć w rzeczywistości przez całe życie jesteśmy bezwiednie narażeni w pewnym stopniu na promieniowanie z naturalnych radioźródeł;

    • fałszywe wyobrażenia o awariach w elektrowniach jądrowych — m.in. o możliwej (?) eksplozji jądrowej (???) reaktora;

    • Awaria w CzAES; to „kuriozum”, nie „reguła” — większość reaktorów energetycznych to różnego typu reaktory wodne typu PWR/WWER/BWR; gdyby pracownicy tychże reaktorów chcieli popełnić te same błędy, jak zrobiono to z reaktorem kanałowym RBMK w tamtejszej elektrowni w 1986 r. — reaktory wodne samoczynnie wyłączają się, a nie doprowadzają do tragicznej w skutkach awarii;

    • obawa przed „gargantuiczną” jakoby ilością odpadów z Elektrowni Jądrowej — tak naprawdę „gargantuiczne”ilości tychże odpadów powstają w elektrowniach na konwencjonalne paliwa kopalne. Jednak skoro w elektrowni jądrowej z 1 kg Uranu uzyskuje się 500000 MJ energii, a w konwencjonalnej z 1 kg Węgla 26 MJ energii — łatwo zauważyć, że tak skoncentrowana energia w danej jednostce paliwa, jaką jest energia jądrowa, powinna produkować skoncentrowane (a więc nieduże) ilości odpadów — i tak jest naprawdę….

    —————————————————–
    Ciepło z tej JEDNEJ maleńkiej 10g pastylki UO2
    może być przetworzone na 600 kWh energii elektrycznej

    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/28/Fuel_Pellet.jpg/250px-Fuel_Pellet.jpg
    (Źródło fot; Wikipedia)

    = ok. 1/4 rocznego zużycia tejże energii
    przez jedno gospodarstwo domowe w Polsce
    —————————————————-

    Oczywiście problemem w przypadku elektrowni jądrowych jest zwłaszcza wysoka promieniotwórczość „wypalonego” paliwa, ale w rzeczywistości utylizacja nawet tego typu odpadów nie jest ani tak skomplikowana, ani tak nierozwiązywalna, jak „rozgłaszają wszem i wobec” przeciwnicy energetyki jądrowej…

    • energetyka jądrowa=broń jądrowa!” — ten „nieszczęsny” slogan powtarzany jest wielokrotnie. Niestety historia wykorzystania energii jądrowej przez człowieka zaczęła się od użycia jej jako broni, co gorsza również do aktów ludobójstwa. Skutkiem tego energetyka jądrowa jest już chociażby przez sam przymiotnik „jądrowa” jest postrzegana przez „okulary, w których odbijają się grzyby nad Hiroszimą i Nagasaki”.
    Prócz nielicznych przypadków użycia reaktorów wojskowych do celów energetycznych, jak ostatni z wielu reaktorów w Hanford (zamknięty już zresztą), czy te „osławione” radzieckie RBMK — najbardziej popularne reaktory jądrowe typu PWR/WWER/BWR NIE NADAJĄ SIĘ DO PRODUKCJI BRONI JĄDROWEJ.
    Używane w nich paliwo Uranowe, ma zbyt niskie wzbogacenie w U-235, by dało się je użyć jako broń, zaś powstający w toku pracy pewna ilość Plutonu 239, jest z tych reaktorów zbyt „zanieczyszczony” nierozszczepialnym Pu-240 i pokrewnymi izotopami tego pierwiastka, by dało się zbudować działający skutecznie ładunek jądrowy…

    • brak zrozumienia rzeczywistego ryzyka — jeden z wielu przykładów: w przeprowadzonej na początku lat. 80. ub.w. ankiecie wśród różnych warstw społeczeństwa USA, okazało się że osoby z np. niższym wykształceniem szacowały „ryzyko śmierci związane z energetyką jądrową” na „1.” (sic!) miejscu. Osoby z wyższym wykształceniem na tymże miejscu umieścili jednak już „broń palną”, zaś energetykę jądrową już na „8.” miejscu;

    Z rzeczywistych danych statystycznych użytych do tej ankiety dot.różnego rodzaju ryzyka, okazało się jednak iż „ryzyko śmierci związane z energetyką jądrową”, znajdowało się tak naprawdę na odległym…”20.” miejscu!

    • dezinformacja dot. energetyki jądrowej i gonitwa za „sensacją” w mediach — niekiedy celowo lub niezamierzenie „straszy się” czytelników/widzów „rozdmuchanymi” ponad miarę skutkami awarii czy wręcz „niewyobrażalnymi” awariami w energetyce jądrowej. Można nawet zaobserwować wzrost częstości ukazywania się tego typu „kasandrycznych” wiadomości pod koniec kwietnia, tj. w czasie gdy są kolejne rocznice Awarii CzAES…
    Warto zwrócić uwagę iże często w artykułach związanych z tą tematyką, padają często patetyczne porównania, jak np.: „atomowy wrak”, „chiński syndrom”*), „nuklearny wulkan”, „tykająca bomba”, „wyciekający reaktor” itp. itd.

    ________
    *) „Chiński syndrom” to nazwa filmu sensacyjnego z 1979 r. o awarii elektrowni jądrowej, jak również określenie w żargonie amerykańskich „jądrowców” oznaczające stopienie rdzenia reaktora i spłynięcie go do wnętrza Ziemi, aż na drugą stronę, czyli z USA do Chin.
    W rzeczywistości nigdy nie doszło jak dotąd do tego typu zjawiska — a gdyby nawet tak się stało — ciśnienie i temperatura panująca wewnątrz skorupy zatrzymałby wcześniej tenże rdzeń (nie mówiąc już o płaszczu Ziemi)

    Ironią losu jest to, że zaledwie 12 dni po premierze „Chińskiego syndromu” doszło do podobnej jak w filmie awarii w TMI, co z pewnością było jedną z przyczyn wzrostu niechęci amerykanów do energetyki jądrowej na wiele lat…

Dodaj komentarz