Z motyką na Słońce, czyli prawy do lewego

Pod wieczór pierwszego dnia nowego roku szkolnego, po kolejnej koszmarnej ulewie, w mgnieniu oka uczyniły się warunki do powstania tęczy. I rzeczywiście, zjawiła się – ale jaka! Na tle apokaliptycznych chmur zarysował się krótki fragment łuku z prawej strony widnokręgu, zanikł, a w odpowiedzi – z lewej – ukazał się też kawałek, całkiem uczciwy. Po czym znów z prawa nadszedł zdecydowanie słabszy już sygnał. Cały spektakl trwał najwyżej kwadrans i z „poziomu zerowego” był praktycznie nie do zaobserwowania. No, ale gdy się mieszka na dziesiątym piętrze i okna wychodzą na właściwą stronę…

One Reply to “Z motyką na Słońce, czyli prawy do lewego”

  1. Wspaniałe sekwencje! Piękny spektakl, chociaż w industrialnym pejzażu. No cóż, „nihil est ab omni parte beatum”…

Dodaj komentarz