Wielobarwnie zaczęła się moja sobota, a i koniec był nadspodziewanie efektowny. Po przedwieczornym deszczu rozstąpiły się chmury, więc Słońce na pożegnanie dnia rzuciło wstęgę, a właściwie dwie.
Tych fotografii nie zamierzam paskudzić opisem. Nadmieniam jedynie, iż na temat „tęczy ekstremalnej” pisałam na blogu jakiś rok temu.