Już pogodny poranek zapowiadał wielki dzień. Kiedy po kilku minutach błądzenia wjechaliśmy wreszcie w pobliże naszego stanowiska na Stadionie Narodowym, ogromna liczba namiotów robiła wrażenie – rozpoczynała się największa w Europie popularnonaukowa impreza plenerowa. Urządzanie naszego namiotu z powodu sporej liczby eksponatów zajęło nam półtorej godziny, ale wysiłek się opłacił. Zanim jeszcze nastąpiło oficjalne otwarcie, na teren Pikniku już przybywały setki, a potem tysiące zwiedzających.
Oba nasze instrumenty – teleskop Newtona na montażu Dobsona z szarym filtrem foliowym oraz luneta na montażu paralaktycznym z wąskopasmowym filtrem H-alfa natychmiast po nastawieniu na Słońce zostały dosłownie „obstawione” przez zwiedzających w wieku od 7 do 77 lat. Najmłodsi musieli korzystać z podestu, aby dosięgnąć okularu, ale nikt nie chciał przepuścić okazji zobaczenia tarczy Słońca na żywo. Kamerka zamontowana do lunetki z filtrem H-alfa przekazywała obraz wprost do komputera oraz na ekran 32-calowego monitora, a tablica autorstwa M. G. ułatwiała zrozumienie istoty tego, co aktualnie było widoczne. Nawet gdy chmury uniemożliwiały obserwacje, kolejka oczekujących nie malała, co jest sygnałem, że istnieje ogromne zapotrzebowanie na bezpośrednie doznania, związane z badaniem świata.
Również pozostałe atrakcje, przygotowane przez naszą ekipę, budziły nieustające zainteresowanie. Stół, na którym można było wykonać modele satelitów i helisy DNA, przygotować w pełni bezpieczny filtr słoneczny, zagrać w gry o astronomicznej treści czy wreszcie pokolorować ciała należące do Układu Słonecznego, nieustający był zajęty nie tylko przez najmłodszych, ale, o dziwo, także przez dorosłych. Za to z możliwości narysowania monumentalnych stadionowych schodów w prawidłowym skróceniu perspektywicznym przy użyciu wielkoformatowego aparatu fotograficznego z matówką w miejscu kliszy korzystały przeważnie dzieci – kilka minut spędzonych pod zacieniającą zasłoną owocowały całkiem udatnymi dziełami graficznymi.
Również dzieci stanowiły klientelę „zakładu portretowego”, w którym rolę obiektywu fotograficznego pełniło niewielki otworek, umieszczony przed cyfrową matrycą. W efekcie powstały setki portretów, część z nich będziemy musieli wysłać pocztą elektroniczną, gdyż nie wszyscy mieli przy sobie nośniki pamięci. Po godzinie 17 zachmurzenie wzrosło, co uniemożliwiło prowadzenie pokazów na Stadionie, ale byliśmy przygotowani na taki obrót wypadków – mieliśmy bowiem zarezerwowane siedem sesji na teleskopie TAD, położonym na Teneryfie i sterowanym przez Internet. W ten sposób dziesiątka dzieciaków wykonała swoje własne fotografie słonecznej tarczy. Piknik zakończył się o 20, ale nasze zadanie jeszcze się nie skończyło. Należało starannie spakować sprzęt i materiały oraz zostawić stanowisko takim, jakie je zastaliśmy. W nagrodę za ciężką dziewięciogodzinną pracę wśród setek zwiedzających, w upale, z krótkimi tylko przerwami na łyk wody, wieczorem wybraliśmy się na spacer po Nowym Świecie. Wcześniej jednak w pierogarni zjedliśmy pierwszy tego dnia obfity posiłek. Tak obfity, że nawet nie wszyscy dali radę. Po odwiedzeniu Kopernika, spoglądającego z wysokości piedestału, obejrzeliśmy zmianę warty przed grobem Nieznanego Żołnierza, po czym tuż przed północą wróciliśmy na kwaterę.