Meteory przecinające niebo zostawiają ślady na fotografiach w każdą pogodną noc. Jeśli nie dadzą się przyporządkować do żadnego roju, nazywamy je sporadycznymi. Dzisiejszego wieczoru drobina kosmicznego pyłu, wpadając do ziemskiej atmosfery, wyparowała całkowicie wskutek tarcia, pozostawiając świetlisty zapis na matrycy aparatu Canon 1100D, zaopatrzonego w obiektyw 18 mm o światłosile 3.5, ustawiony na nieruchomym statywie z czasem ekspozycji 15 sekund, przy nastawie czułości 6400 ASA.