Witam wszystkich obozowiczów. To dopiero pierwszy dzień po powrocie z obozu „Perseidy 2014”, a ja już z własnej i nieprzymuszonej woli piszę na waszym, a w zasadzie na naszym blogu. To znaczy, że czegoś mi brakuje – tych rozgrzewek na bosaka o świcie, dzwonka oznajmiającego przygotowanie do … wszystkiego, wspólnych rozmów i gier przy kominku, a przede wszystkim nocnego nieba. Muszę przyznać, że na obóz jechałam z niepewnością i obawą, ale „Mafia” przełamała lody i poczułam się jedną z Was. Chociaż ustawiając montaż pod aparat i zgłębiając tajniki własnego pilota czułam się jak dziecko we mgle, to zdjęcia, które otrzymałam powaliły mnie na kolana. Miałam dobrego nauczyciela. Kolejne dni były coraz fajniejsze – kajaki, wschód Słońca, wschód i zachód Księżyca, a przede wszystkim żeglowanie po jeziorze to takie „Niby nic” a cieszyło. Najważniejsze jednak były dla mnie noce pod rozgwieżdżonym niebem – których mieliśmy niewiele. Dzięki Wam dużo się nauczyłam i mimo tego, że „Betelgeza wybuchała”, a ja czasami byłam jak „dziecko w zabawkowym” to te trzy tygodnie spędzone z Wami były wyjątkowe i za to wszystko Wam dziękuję. Bo nieważne jest czy ma się lat 15 czy 35, jeśli znajdzie się wśród odpowiednich ludzi to każdy może pozwolić sobie na odrobinę szaleństwa. Na koniec życzę Wam, abyście nigdy nie zatracili tej małej cząstki z dziecka, które tkwi w każdym dorosłym i umiejętnie korzystali z życia rozwijając nadal tę pasję, którą jest astronomia.