Choć nad chmurami widać cztery wierzchołki, w rzeczywistości dwa skrajne z prawej leżą na jednej i tej samej wyspie. Nosi ona nazwę Chuginadak, co w miejscowym narzeczu oznacza spiekanie, smażenie – coś jakby wrota do piekieł, w głębinach których rezyduje miejscowe bóstwo ognia. A kaldera wulkanu to Mount Cleveland, o niebagatelnej wysokości 1730 metrów nad poziomem morza. Jest on nadal aktywny i wybucha średnio raz na dziesięć lat, ale ostatnio przyspieszył rytm. Pył emitowany przezeń do atmosfery stanowi zagrożenie dla silników samolotów podróżujących nad północnym Pacyfikiem. Na wschodnim krańcu wyspy znajduje się masyw górski Tana. Wyspa po lewej, będąca w istocie szczytem wulkanu wynurzonym ponad powierzchnię wód nosi nazwę Herbert, zaś ta u góry zdjęcia gości wulkan Mount Carlisle. Razem tworzą one Wyspy Czterech Szczytów, należące do archipelagu Aleutów. Całość leży w stanie Alaska, który znalazł się w granicach USA dzięki nietypowej transakcji. Otóż ziemie te były pod koniec wieku osiemnastego skolonizowane przez Rosjan, zaś 30 marca 1867 roku car Aleksander II w obliczu osłabienia Rosji przegraną w Wojnie Krymskiej odsprzedał je rządowi Stanów Zjednoczonych. Kupno niegościnnych zdawałoby się ziem za znaczną jak na ówczesne czasy kwotę siedmiu milionów dwustu tysięcy dolarów zostało w Ameryce określone zostało jako „szaleństwo”. Dopiero odkrycie złotodajnych terenów nad rzeką Yukon, dokonane trzydzieści lat po zakupie, przekonało większość Amerykanów o sensowności tej transakcji. Wyobrażacie sobie że dziś Alaska leży w rękach Rosji? Bo ja nie.
Zdjęcie zostało wykonane 15 listopada 2013 roku wieczorową porą przez astronautów pracujących na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.