To nie żarty: chcę zaproponować podróż do najbliższego układu planetarnego. Proxima Centauri b to planeta skalista, odkryta w dzięki pomiarom zmian prędkości radialnej w 2016 roku, krążąca, jak sama nazwa wskazuje, wokół gwiazdy Proxima Centauri. Znajduje się jedynie cztery lata świetlne od nas.
Jest tylko jeden szkopuł: to podróż literacka. Na razie! Bo kto wie, może kiedyś uczeni z POLSY czy z ESA po odbyciu takiej literackiej podróży zdecydują się zorganizować prawdziwą?
A może ludzie niezainteresowani dotąd astronomią, którzy przypadkiem trafią na książkę „Proxima” staną się pasjonatami tej wspaniałej nauki?
Nie przekonamy się, dopóki ów zbiór opowiadań nie zostanie wydany. Na razie jest dostępny w formie cyfrowej, pod adresem: https://ridero.eu/pl/books/proxima/
Pod tym samym adresem można oddać na niego głos. Jeśli otrzyma dostatecznie wiele głosów, ma szansę zostać wydrukowany, jak tradycyjna książka, na papierze.
Oto kilka cytatów z owego dzieła, dających przedsmak wspaniałej przygody z literaturą i astronomią.
Niektóre z nich prezentują optymistyczne spojrzenie w przyszłość:
„Jest to z pewnością jedno z największych wydarzeń w dziejach ludzkości, zaraz po skolonizowaniu Księżyca.”
Znajdziemy tu mieszankę filozofii i humoru:
„Boleśnie spokojna myśl materializuje się w mojej głowie: jestem zapewne najbardziej samotnym człowiekiem we Wszechświecie, od najbliższej istoty ludzkiej dzielą mnie tysiące kilometrów; dyndam sobie w małej klatce z nadmuchanego wodorem balonu dziesiątki kilometrów nad powierzchnią niezbadanej planety i nie ma nic, co mogę z tym zrobić. No, przynajmniej nie ma co oszczędzać bekonu na dzisiejsze śniadanie.”
Trafimy na fascynujące opisy planety (może kiedyś nasi potomkowie je zweryfikują?).
„Tu wszystko było odmienne.
Inne niż w filmach science-fiction. Inne niż w moich wyobrażeniach. A zwłaszcza inne od wizji poważnych siwych profesorów astrobiologii prowadzących akademickie dysputy.”
Będą emocje! Misję ochrania wojskowy oddział, którego dowódca nie przejmuje się konwenansami, a jego psychika odbiega nieco od przyjętych w społeczeństwie standardów:
„— Ja tu wariuję! — krzyczę do niego.
— Panie dowódco, melduję że jesteśmy tu od 15 dni. Do zakończenia misji pozostało 499 dni. Znowu zażywał pan te tabletki, co nasz lekarz panu dowódcy powiedział że one wcale nie są na alergię?
— Po pierwsze, „panie pułkowniku”. Po drugie, proszę nie naruszać tajemnicy lekarskiej. Po trzecie, schować „makarony”. Do wyznaczonych zadań, rozejść się.
Odczekałem, aż ukrył dyndające końce sznurówek do butów. Kątem oka dojrzałem jeszcze rozbawiony wyraz twarzy smarkacza, ale powstrzymałem się od reakcji i opuściłem stanowisko. Nie przydzielili mi tu pomieszczenia na karcer cholerni cywile, a zabójstwo własnego podkomendnego skończyłoby się prędzej czy później bliskim spotkaniem trzeciego stopnia z… sądem wojskowym.”
Spotkamy się z wizjami, dotyczącymi przyszłej techniki. Czy będzie ona niezawodna, czy raczej obrośnie w kolejne błędy i niedociągnięcia, niczym w dinozaury w pióra?
„Za nią wtoczył się standardowy polski robot wojskowy SRW-1K. Literka K oznaczała wersję z rozbudowaną autonomią, przeznaczoną dla wojsk kosmicznych. Niestety, maszyna ta nie była młodą konstrukcją i nie grzeszyła niezawodnością. Na domiar złego, ten egzemplarz miał uszkodzony moduł samoświadomości i właśnie ubzdurał sobie, że jest rosyjskim ministrem obrony narodowej sprzed 200 lat.”
Będziemy świadkami spotkania dwóch kultur… które posiadają zupełnie odmienny sposoby komunikacji.
„Uciekaj. On tu jest. — czuję przekaz w swojej głowie.”
Ujrzymy na wpół utopijny, a na wpół dystopijny (tak, autorce opowiadania o tubylcach, zresztą nie przypadkiem noszącej nazwisko Kordylewska – jest prawnuczką Kazimierza Kordylewskiego, którego imię nosi MOA – udało się połączyć te dwie sprzeczne konwencje) obraz społeczeństwa.
„Naszym celem jest wspólne dobro. Następne pokolenia będą korzystać z naszych zdobyczy, nic o nas nie wiedząc.”
Na koniec wraz z koordynatorem będziemy denerwować się losem misji.
„— No… O czym to ja? A, jak to zginęli wszyscy? — wróciłem do tematu.
— Nie zginęli, tylko zaginęli — sprostował.
— To trzeba było tak od razu, a nie mnie straszyć… — ulżyło mi, naprawdę mi ulżyło; w końcu biorę za tych patafianów odpowiedzialność. — Dobra, sprawdzimy łączność…”
Zbiór opowiadań jest dziełem grupy ludzi, zainteresowanych nauką i pisarstwem, którzy chcą pokazać czytelnikom, jak mógłby wyglądać projekt badawczy, polegający na wysłaniu misji poza nasz Układ Słoneczny. Warto zapoznać się z tą wizją! Oraz wesprzeć autorów, zostawiając swój głos. To nic nie kosztuje, a pomoże zachęcić ludzi do czytania i pisania o Kosmosie!