Kolejny raz w rocznicę bitwy z Zakonem Krzyżackim odbyła się pod Grunwaldem rekonstrukcja tego wydarzenia. Poprzedzały ją rozliczne imprezy, w tym pokazy Słońca zorganizowane przez Obserwatorium w Truszczynach. Jako że z Lewałdu mam do pola bitwy tylko 17 kilometrów, przyjechałem tam około 9 rano na rowerze.
Sprawnie poszło rozstawienie namiotu i ustawienie trzech teleskopów – dwóch Luntów o średnicach 152 mm i 100 mm z filtrami H-alfa oraz jednego Newtona z filtrem foliowym, po czym ekipa w składzie: Robert Szaj, Sebastian Soberski, Dawid Gondek i ja oraz dwóch zapaleńców miejscowych była gotowa do działania.
Ale kapryśna pogoda nie ułatwiała nam pracy, dopiero tuż po dwunastej słoneczko pokazało swoje oblicze, na którym widoczna była solidna grupa plam z obszaru 2665, a także śliczna choć delikatna, „koronkowa”, jak to określiła jedna z uczestniczek pokazu, protuberancja. Wtedy to przy teleskopach ustawiły się kolejki chętnych do zobaczenia tego nadzwyczajnego widoku.
A kiedy wojowie należące do wrogich armii zaczęli zmierzać ku placowi boju, opuściliśmy teren, aby nie oberwać zabłąkaną strzałą lub, co gorsza, zabłąkanym toporem.