Po ostatnich piątkowych zajęciach byłem tak zmęczony, że wstałem w sobotę dopiero około 9 i od razu spostrzegłem, że nie tylko prognoza, ale i rzeczywistość nie dają nadziei na obserwacje Słońca. Spakowałem się zatem i wyruszyłem do siebie, żeby już u celu spostrzec brak laptopa. No jasne, został w obserwatorium. Cóż było robić, pognałem z powrotem i już po drodze zobaczyłem gdzieniegdzie na niebie prześwity błękitu. Dopadłem co rychlej kopuły, w ciągu kilku minut teleskop był gotowy do obserwacji i wtedy w pierwszej luce, jaka otwarła się między mną a tarczą Słońca wyregulowałem ostrość oraz inne parametry. Po minucie luka się zamknęła, ale następna, trwająca już prawie 10 minut, dała szansę na wykonanie rejestracji chromosfery. Wtedy też przerzuciłem kamerkę do lunetki z szarym filtrem foliowym, aby wykorzystać ostatnią już dziś okazję do obserwacji naszej gwiazdy dziennej. A oto obraz tarczy Słońca w szarym filtrze baader panetarium nr – dobrze są widoczne nasze znajome obszary aktywne, oczywiście wyraźne jest pociemnienie brzegowe, no a także można się dopatrzyć granulacji. Lunetka 60/400 na piggybacku teleskopu Meade, kamerka ZWO ASI 178MM, złożenie 150 klatek z ponad 500 zarejestrowanych.