Takiej okazji nie sposób darować – w niedzielę, 25 listopada, zostałem zaproszony przez przyjaciół ze Śląska do popływania. Nie, nie na morzu ani na jeziorze, tym bardziej nie w rzece, a tylko w sztolni. To kopalniany chodnik częściowo wypełniony wodą, służący niegdyś do transportu węgla. Sztolnia w zabrzańskiej kopalni „Królowa Luiza”, oddana do użytku pod koniec wieku osiemnastego, po kilkunastu latach użytkowania uległa całkowitemu zamuleniu. Dopiero przed kilkoma laty podjęto wysiłek jej udrożnienia, a dwuipółkilometrowy odcinek zamieniono w trasę turystycznego spływu łodziami o napędzie elektrycznym. Wrażenia były, a jakże, mroczna sceneria kopalnianych podziemi w połączeniu z opowieściami przewodniczki pozwalały na wczucie się w dawno miniony świat wielkiej, ręcznej pracy i wielkich zagrożeń. Zdjęcia tego nie oddadzą – zachęcam do osobistej wizyty.