Piątkowym wieczorem trójka pracowników MOA: Dyrektor Dominik Pasternak oraz nauczyciele Janusz Nicewicz i Grzegorz Sęk wraz z gronem turystów wyruszyła na spacer. Organizatorem tegoż było Muzeum Podgórza, mieszczące się w budynku po dawnym Zajeździe pod Św. Benedyktem. Hasłem całego wydarzenia było zawołanie „Z Panem Twardowskim na Kopiec Kraka”. Takoż po wspięciu się na szczyt tego celtyckiego sztucznego wzgórza usłyszeliśmy z ust prowadzącego całą imprezę przewodnika wprowadzenie do historii miejsca, po czym kolejne półtorej godziny Janusz snuł opowieść o tradycyjnym i nowoczesnym postrzeganiu zjawisk na sferze niebieskiej. W miarę upływu czasu deszczowa początkowo aura poprawiała się, tak więc dały się dostrzec pojedyncze jasne gwiazdy, a nawet kilka najwybitniejszych gwiazdozbiorów. Niebieski laser wskaźnikowy wędrował zatem po niebie, a w ślad za nim toczyła się rozmowa, ponieważ uczestnicy spaceru mieli sporo pytań. Punk widokowy, jakim jest kopiec Krakusa, mógłby stanowić świetne miejsce prowadzenia pokazów gwiaździstego nieba, ale niestety znajduje się pośród morzą miejskich świateł, skutecznie kradnących słabsze świecidła niebieskie. W pewnej chwili Dyrektor zwrócił moją uwagę na jeden budujący przykład – otóż Aleja Powstańców Śląskich, biegnąca między Wzgórzem Lasoty a Wzgórzem Krzemionki, wyraźnie wyróżniała się stonowanym i niezbyt jaskrawym oświetleniem. Do tego drzewa, tworzące szpaler po jej stronie południowej, miały nieoświetlone korony – to rzadkość w naszych miastach, gdzie wysokie latarnie sieją światłem na wszystkie strony. Zrobiłem kilka zdjęć zwykłym aparatem wprost z ręki, jakość marna ale dobrze widać poruszony problem.
Niestety będąca jej kontynuacją w stronę mostu na Wiśle ulica Nowohucka może być traktowana jako antywzór dla urbanistów.