Już Brzask stukał do drzwi Pani Nocy, kiedy wycelowałem mój aparat w miejsce, gdzie według efemerydy miała być widoczna kometa C/2023 P1 (Nishimura). Była to okolica gwiazdozbioru Bliźniąt, który o tej porze dopiero wschodził. Niestety powietrze było bardzo wilgotne i tuż przy widnokręgu snuły się mgiełki. Oczywiście w wizjerze niczego interesującego dostrzec się nie dało, zatem „strzelałem” nieco na oślep. Pojedynczy obrazek nie wyglądał zachęcająco. A jeszcze na domiar złego na środku pola widzenia rozsiadł się kabel energetyczny.
Dopiero po złożeniu kilkudziesięciu klatek przy użyciu programu DeepSkyStacker i wykonaniu szeregu operacji w programie FastStone kometa ujawniła swoją obecność dokładnie w przewidywanym miejscu.
Obserwację pozycyjną, bo o taką tu chodziło, zawsze wykonuje się w tonacji czarno-białej i przedstawia najczęściej w negatywie. Wynika to z dwóch powodów – kiedyś klisze fotograficzne były negatywowe, zaś nasze oko łatwiej postrzega czarne szczegóły na jasnym tle, aniżeli odwrotnie.
Obecnie kometa ma jasność mniejszą od 10 magnitudo i znajduje się w odległości 220 milionów kilometrów od Ziemi. Jeszcze przez miesiąc będzie jaśniała i dosyć szybko przemieści się do Raka, a siódmego września znajdzie się w pobliżu jasnej gwiazdy Algenubi, czyli epsilon Lwa, co może ułatwić jej odnalezienie posiadaczom lornetek. Przewidywana maksymalna jasność to niemal dwie wielkości gwiazdowe, ale temu bym wiary nie dał.