Takie obrazy słonecznej tarczy, jakie udało się zarejestrować we czwartek, 21 września 2023 roku, należą do rzadkości. Dzień nie był zbyt upalny, a czyste niebo sprzyjało obserwacjom. Użyłem teleskop Lunt 100 mm z filtrem H-alfa, rejestrując tysiące klatek przy pomocy czarno-białej kamerki planetarnej ZWO ASI 178MM. Po opracowaniu w programach Registax5, GIMP i FastStone otrzymałem następujące rezultaty. Numerami oznaczono obszary aktywne, czyli miejsca objęte silnymi polami magnetycznymi. W ich obrębie są widoczne miejsca zdecydowanie chłodniejsze od reszty,czyli plamy słoneczne, tam plazma ma temperaturę około czterech tysięcy stopni. Są też dobrze widoczne pojaśnienia, zwane pochodniami – w ich obrębie temperatura plazmy wynosi kilkaset stopni więcej, aniżeli poza obszarami aktywnymi. Obszar z numerem 3443 w momencie opisywanej obserwacji jeszcze był bezimienny, bowiem pojawił się zaledwie przed kilkoma godzinami. Kiedy taki obszar dotrwa do następnej doby, wtedy dostaje kolejny numer. Bywa bowiem i tak, że słoneczne struktury pojawiają się i rozpływają w czasie liczonym godzinami. Na brzegu tarczy widoczny jest jakby „meszek”, tworzą go spikule, czyli bryzgi chromosferyczne. Po wschodniej stronie kwitną duże protuberancje, czyli łuki utworzone przez gęstą i chłodną plazmę koronalną uwięzioną w liniach pola magnetycznego. Ciemniejsze pasma, zwane filamentami albo też wstążkami, to nic innego jak tylko łuki protuberancji widziane z góry. Największe z tych pasm, o kształcie miotły, jest rozciągłe na ponad 120 tysięcy kilometrów – to tyle co bez mała dziesięć średnic Ziemi. Wielkość naszej planety została zobrazowana kółeczkiem w lewym górnym rogu zdjęcia.