W trakcie rutynowego patrolowania (urlop – nie urlop, ale coś robić trzeba) północnej części widnokręgu, przy niezbyt zachęcającej pogodzie zauważyłem dosyć jasny błysk, który mógł być meteorem stacjonarnym.
Po analizie serii fotografii wykluczyłem tę możliwość, bowiem pojawiła się słaba kreska, świadcząca o tym, że obiekt w trakcie 15 sekund – tyle trwała ekspozycja pojedynczej klatki – przemierzył sporą część nieba, zaczynając od Żyrafy, a kończąc na Perseuszu.
Po złożeniu siedmiu klatek pojawił się cały zarejestrowany ślad, rozpoczynający się na tle gwiazdozbioru Smoka, a kończący się w Kasjopei.
Złożenie wspomnianych siedmiu klatek w animację dało taki oto rezultat.
Takie ślady jak powyższy pochodzą oczywiście od satelitów, nad którymi stracono kontrolę, wskutek czego stały się kosmicznymi śmieciami. Poruszają się one po swoich orbitach koziołkując, zaś w trakcie tych najczęściej chaotycznych ruchów posyłają ku nam „zajączki” o najróżniejszym charakterze. Ten akurat był dosyć nietypowy z powodu gwałtownego wzrostu i następnie spadku jasności.