Bieszczady 2017 – dzień piąty

Kiedy zbieraliśmy się przed budynkiem schroniska, czekając na przyjazd busa, dał się słyszeć jakby łoskot nadjeżdżającego pociągu – to ruszyły lody na Wołosatym. Korytem rzeki pędziła gęsta kasza, złożona ze zmielonej pokrywy lodowej zmieszanej ze śniegiem. Widok był iście epicki. Rumor trwał tylko kilkanaście minut, po tym czasie bowiem na płyciźnie utworzył się zator lodowy, który spiętrzył wody zmuszając je do zalania zakrzaczonych i zalesionych terenów nadbrzeżnych. A bus zawiózł nas do Mucznego, gdzie urządzono w ostatnim czasie Izbę Przyrodniczą – coś podobnego do niepołomickiej Izby Leśnej, ale trzykrotnie większe. W drodze powrotnej odwiedziliśmy żubry w zagrodzie pokazowej, a także zatrzymaliśmy się w miejscu, gdzie niegdyś wypalano węgiel drzewny. Dziś stoi tam jedna retorta i fragment mielerza. Po powrocie nie oparliśmy się chęci obejrzenia zatoru, a grupa śmiałków użyła kamerkę GoPro do wykonania zdjęć z wysokości kilku centymetrów nad poziomem wody. A po kolacji Tymon pokazał jak robić zdjęcia w technologii HDR, wręczono także nagrody w konkursie fotograficznym o temacie „pierzynka”. No i uczniowie wykonali kolejne zdjęcia w programie „EarthKam.

Kasza lodowa pędziła korytem potoku.

 

 

 

 

 

 

 

Formuje się zator.

 

 

 

 

 

 

 

Lód wkracza na ląd.

 

 

 

 

 

 

Woda podtapia lasek.

 

 

 

 

 

 

Izba Przyrodnicza w Mucznem.

 

 

 

 

 

 

 

Proszę Państwa, oto tchórz.

 

 

 

 

 

 

Ponieważ żubry nie wychynęły z lasu, trzeba było poprzestać na fotografowaniu uczniów.

 

 

 

 

 

 

Poniżej zatoru lodowego Wołosaty toczy wody mętne od mułu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Widok z kamerki GoPro.

 

 

 

 

 

 

 

Nietypowe selfie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Prezentacja wyników konkursu fotograficznego.

 

 

 

 

 

 

 

III miejsce – Janek Piekło

II miejsce – Maks Podsiadło.

 

 

 

 

 

 

 

I miejsce ex aequo – Natalia Pająk.

 

 

 

 

 

 

 

I miejsce ex aequo- Gaba Opiła.

Dodaj komentarz