Polsko-słowackie pogranicze, obejmujące tereny Podkarpacia i Kraju Preszowskiego, było objęte udanym programem „Karpackie niebo”. Jego kontynuacją jest przedsięwzięcie o nazwie „Wszechświat na dłoni 2017”, w ramach którego odbyło się już kilka spotkań. W dniach od poniedziałku 10 do przedpołudnia we środę 12 czerwca braliśmy udział w wyjazdowej części kolejnego spotkania, aby po południu rozpocząć dwudniowe obrady w bolestraszyckim arboretum. Dla należytego wykorzystania faktu, że przed poniedziałkiem wypadała niedziela, pojechałem do Przemyśla z moim rowerem, co umożliwiło mi sprawny dojazd do zamku w Krasiczynie. Szesnastowieczna magnacka rezydencja o charakterze obronnym położona wewnątrz sporego założenia parkowego robi wrażenie.
Kilka godzin zeszło na zwiedzaniu i niespiesznych spacerach, po czym udałem się już do Bolestraszyc, korzystając z nowo utworzonych ścieżek rowerowych oraz przekraczając San kładką pieszo-rowerową. W Arboretum już czekał wygodny nocleg, ale czasu na sen dużo nie było, bo wyjazd na trasę miał nastąpić wczesnym rankiem. Tak też się stało i skoro świt wyruszyliśmy w kierunku Vihorlackiego Obserwatorium Astronomicznego na Kolonickim Sedle. Malownicza trasa wiodła początkowo przez Park Krajobrazowy Pogórza Przemyskiego, a następnie równie urokliwymi szosami bieszczadzkimi. Na Przełęczy Radoszyckiej opuściliśmy tereny polskie, aby za kilkanaście minut znaleźć się w Medzilaborcach. Miasteczko słynie z otwartego tutaj w roku 1991 Muzeum poświęconego głównie twórczości Andy Warhola. Ten mistrz pop-artu urodził się i działał w USA, ale jego łemkowscy rodzice pochodzili z wioski niedaleko Medzilaborców, stąd lokalizacja muzeum. Odwiedziliśmy tutaj dwa miejsca – stację kolejową, do której w okresie wakacyjnym dociera raz na dobę pociąg z Rzeszowa, oraz wystawę miejscowej fabryki kryształów.
Około południa udało się dotrzeć na Kolonickie Sedlo, gdzie już czekali gospodarze. W trakcie krótkiego zwiedzania udało się jeszcze urządzić pokaz słonecznej chromosfery, obrazy te zarejestrowano również przy pomocy kamerki CCD.
Czekał nas jeszcze standardowy pokaz w miejscowym Planetarium, a na zakończenie pobytu uczestniczyliśmy w otwarciu obrotowej platformy – planetarium pod gołym niebem – mającej ułatwić prezentację nocnego nieba wycieczkowiczom. Pomysł oryginalny ale na jego praktyczne sprawdzenie musimy jeszcze poczekać.
Bogaty program obejmował jeszcze dojazd do Obserwatorium Astronomicznego w Roztokach i tam też odbyły się pokazy oraz obserwacje nocnego nieba. Ich plonem są wykonane przy pomocy miejscowej lunety zdjęcia Księżyca, Jowisza i Saturna, ponieważ aura dostroiła się do oczekiwań uczestników wyjazdu.
Noc dogasała, kiedy ostatni uczestnicy pokazów udawali się na spoczynek. Snu za dużo nie było, bo już o 9 należało ruszyć w drogę. Tym razem wiodła ona przez Medzilaborce, Palotę, Żubracze i Dwernik do Stuposian. Tam w dobrze nam znanym Szkolnym Schronisku Młodzieżowym odbyła się prelekcja na temat Parku Gwiaździstego Nieba.
Wcześniej jeszcze zatrzymaliśmy się na Przełęczy Wyżniańskiej dla zacnego widoku, jaki się stamtąd roztacza.
Po obiedzie w Bieszczadzkiej Baszcie, pomimo zapowiadanej burzy, udaliśmy się do Dwernika, gdzie w gospodarstwie astroturystycznym włodarzą Edyta Wyban i Paweł Duris. Wśród szalejącego żywiołu gospodarze przedstawili nam swoją drogę do bieszczadzkiej przyrody przy pomocy żywego słowa ilustrowanego zdjęciami i filmami.
W pewnym momencie zacinający deszcz zdradził tajemnicę działania rzutnika multimedialnego, ujawniając sekwencyjne działanie w kolorach RGB.
Z pewnym żalem porzuciliśmy zamiar odwiedzenia cerkiewki łemkowskiej w Smolniku, należało bowiem pospieszyć do Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem, gdzie czekała na nas kolacja. Pokazów tym razem nie było – zachmurzenie i duża wilgotność powietrza pozwoliły obserwatorom na wypoczynek.
Wczesnym rankiem grupka straceńców pobiegła na Berdo, korzystając z poprawy pogody. Po śniadaniu zwiedziliśmy wystawę przypominającą wystrojem i celem naszą niepołomicką Izbę Leśną, ale moją uwagę zwróciło kilka par jaskółek, lepiących gniazda z załomach murów budynku.
Ponieważ w Mucznym znajduje się pokazowa zagroda żubrów, byłoby nietaktem przejechanie mimo. Choć pora była wczesna, kilka tych pięknych zwierząt dało się obejrzeć i sfotografować. No a potem już tylko droga ku Przemyślowi, z krótkim postojem w miejscowości Cisowa, gdzie przy drodze powstaje taras widokowy i zegar słoneczny.
Wreszcie dotarliśmy do Bolestraszyc, gdzie znajduje się siedziba organizatora całego przedsięwzięcia, czyli Arboretum. Środowym popołudniem rozpoczęły się tam obrady pierwszej sesji Konferencji „Wszechświat na dłoni” poświęconej roli pór doby w przyrodzie. Prelegenci – astronomowie, przyrodnicy, a także fotografowie i filmowcy z pasją przedstawiali swoje racje w bardzo szerokim zakresie tematycznym. Zwieńczeniem tego dnia był pokaz nieba połączony z obserwacjami, jaki wraz z Waldkiem poprowadziliśmy na dogodnie położonej platformie obserwacyjnej w Arboretum. Dzięki doprowadzonemu zasilaniu mogliśmy użyć wygodny w użyciu teleskop z prowadzeniem i systemem GoTo, co pozwoliło na przedstawienie kilkunastu obiektów głębokiego nieba, zaś chętni dzięki mojemu laptopowi i kamerce CCD z MOA mogli wykonać swoje własne rejestracje fotograficzne Księżyca, Jowisza i Saturna.
Pomimo plagi komarów obserwatorzy dotrwali do północy, wypatrując między innymi obłoków srebrzystych. Choć tym razem się nie udało, zapewne podejmą w przyszłości bardziej owocne próby ich dostrzeżenia.
Czwartek przyniósł drugą sesję referatów, kilka z nich wywołało ożywione dyskusje które zapewne będą miały dalszy ciąg w postaci wymiany korespondencji pomiędzy bezpośrednio zainteresowanymi. Obrady bolestraszyckie toczyły się w Domu Podcieniowym z Kalwarii Pacławskiej. To oryginalny wiejski drewniany budynek przeniesiony do Arboretum i zaadoptowany do nowych potrzeb. Na ścianach znajdowały się obrazy miejscowych twórców, jeden z nich mnie szczególnie zainteresował.
Kiedy już obrady dobiegły końca, a do odjazdu mojego pociągu zostały cztery godziny, wyruszyłem do nieodległej Żurawicy, aby zwiedzić imponujący element przemyskich fortyfikacji, czyli fort Werner. Upał pomimo popołudniowej pory był niemożebny, tak więc forteczne wnętrza oferowały miły chłodek. Sama budowla jest ogromna, nasz Fort Skała to przy niej miniaturka. 86 stanowisk, rozsianych na tym rozległym terenie, ma dawać pojęcie o warunkach służby w armii austriackiej czasu pokoju i czasu wojny.
Sam teren fortu, porośnięty bujną zielenią,służy nie tylko celom muzealnym, ale jest także miejscem wypasu sporego stadka kóz, co zapewne sprzyja utrzymaniu owej zieleni w ryzach.
Jeszcze tylko rzut oka wstecz na Bramę Przemyską – most wiszący o pięknej sylwetce, i już trzeba wsiadać do pociągu.
Gwoli objaśnienia tytułu muszę dodać, że owa dwa kraje to Polska i Słowacja, trzy tematy to astronomia, przyroda i historia, cztery miejsca to Obserwatorium Astronomiczne na Przełęczy Kolonickiej i Obserwatorium w Roztokach – oba na Słowacji, oraz Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem i Arboretum w Bolestraszycach pod Przemyślem. A liczba pięć dotyczy czasu trwania mojego wyjazdu – od niedzieli 9 do czwartku 13 czerwca.