Poniedziałkowy poranek przyniósł poprawę pogody, dzięki czemu w w naszej kamerce bolidowej SN13 pojawiły się interesujące obiekty. Najpierw na stacku wykonanym około godziny piątej z minutami ujrzałem ten obiecujący ślad.
Uważne przeglądnięcie filmiku pozwoliło na konkluzję, że oto dwadzieścia sekund po godzinie piątej zero sześć niewielki okruch kosmicznej materii wpadł z impetem do ziemskiej atmosfery i w ciągu dwóch sekund wyparował, kreśląc na niebie świetlistą smugę.
Cały ślad, wykonany przez złożenie klatek filmu z zarejestrowanym przelotem, pokazuje kolejny obraz. Zjawisko było na tyle jasne, że pomimo chmur dało się łatwo zauważyć na zdjęciach.
Zupełnie inne pochodzenie miało światełko z godziny szóstej minut osiemnaście. Na surowym stacku wyglądało bardzo obiecująco – niemal jak bolid.
Dopiero analiza zapisu filmowego wskazała jego prawdziwą naturę.
Była to najpewniej flara, czyli odbłysk światła słonecznego od elementów jakiegoś satelity na niskiej orbicie okołoziemskiej. Tak wyglądał ten odbłysk w momencie największej jasności. Można ją ocenić na większą od jasności planety Wenus.
Satelity, nad którymi z różnych przyczyn utracono już kontrolę, zazwyczaj koziołkują, posyłając odblaski w przypadkowy sposób. Na zdjęciu, będącym dziesięciosekundowym złożeniem pojedynczych klatek, rejestrowanych w tempie 24 na sekundę, opisałem okolicę nieba, po której poruszał się nasz błyskający satelita.
Takie właśnie zjawiska świetlne na niebie, jak wyżej opisane, mogą stanowić źródło doniesień o dostrzeżeniu UFO, czyli niezidentyfikowanych obiektów latających, należących do tak zwanych Kosmitów. Nie dajmy się zwodzić pochopnym sądom, tylko sami weryfikujmy takie sygnały.