20 lat temu przez peryhelium przeszła kometa Hale-Boppa, wielu z nas ją pamięta. A 1 kwietnia 2017 roku największe zbliżenie do Ziemi, czyli perigeum, zdarzyło się komecie znacznie skromniejszej, której sława poprzedniczki nie będzie dana. Odkrywana trzykrotnie – w roku 1858, 1907 i 1951, nosi nazwę od nazwisk swoich odkrywców. Kometa Tuttle-Giacobini-Kresak to lodowo-skalny okruch materii pamiętającej czasy z początków Układu Słonecznego, ale jego rozmiar nie przekracza półtora kilometra. Dlatego też głowa tej komety jawi się nam jako słabiutka mgiełka, przesuwająca się w oczach na tle o wiele odleglejszych gwiazd.
Zdjęcie powyższe to złożenie 14 klatek z ekspozycjami czterominutowymi, co wliczając przerwy daje tytułową godzinę. Na najbliższych zajęciach zajmiemy się między innymi obliczeniem prędkości kątowej i liniowej komety 41P.