Teleskop orbitalny nazwany imieniem Jamesa Webba, byłego administratora NASA, dotarł już na miejsce startu. Znajduje się ono pośród tropikalnych drzew na terytorium Gujany Francuskiej. Aby tam dostarczyć cenny ładunek, należało po testach wykonanych w Kalifornii spakować wielką maszynerię i załadować ją na francuski statek, który przez Kanał Panamski dopłynął do portu Kourou. Dla jego przyjęcia musiano pogłębić podejście do pirsu, usuwając sedymenty naniesione przez rzekę o tej samej nazwie. Następnie ładunek został przewieziony koleją do Centrum Kosmicznego, położonego dwa kilometry od wybrzeża Atlantyku. Tam zostanie umieszczony w przestrzeni ładunkowej rakiety Ariane5, która w połowie grudnia wystartuje ze stanowiska ZL3. Po miesiącu podróży kapsuła z teleskopem dotrze w okolice punktu libracyjnego L2 układu Słońce – Ziemia, gdzie sam teleskop zostanie uwolniony i wtedy dopiero rozpocznie się procedura rozkładania jego elementów – takie „odwrotne orgiami”.
Dlaczego tak? Czemu nie wybrano Przylądka Kennedy`ego na Florydzie? Otóż Kourou położone jest tylko 500 kilometrów na północ od równika, a to pozwala nadać dodatkową prędkość początkową rakietom startującym na wschód – zysk wynosi 40 metrów na sekundę w stosunku do Florydy. Ale jest jeszcze rzecz ważniejsza – otóż start z okolic równika ułatwia osiągnięcie dowolnej orbity bez dodatkowego paliwa. Dotarcie na miejsce przeznaczenia będzie wymagało pokonania dystansu czterokrotnie przekraczającego ten dzielący Księżyc od Ziemi, a powodzenie całej misji ukoronuje ponad dwadzieścia lat pracy zespołu, liczącego dziesięć tysięcy ludzi.
Zdjęcie pochodzi z archiwum satelity Landsat 8 i zostało wykonane dziewiątego października 2018 roku.