Bąbel o średnicy jednego roku świetlnego oglądany z Ziemi przedstawia się nader interesująco. Do niepokojącego, zielononiebieskiego zabarwienia dochodzi czerwonawa struktura – jakby szkielet kosmicznego latawca. No i ta jasna kropeczka dokładnie w środku symetrii kolorowej plamki – to wszystko nasuwa podejrzenie, że mamy do czynienia z mgławicą planetarną. Tak też jest w istocie. Od dziesięciu do piętnasty tysięcy lat temu, a więc całkiem niedawno stary, niezbyt masywny obiekt zakończył swoją ewolucję jako gwiazda, wyrzucając w otoczenie sporo materii w postaci gazu i pyłu. Czerwone zabarwienie pochodzi od linii wodoru H-alfa, zaś niebieskozielone, rozległe tło zdradza obecność tlenu. W tej barwie bowiem świecą jony OIII, tworzące zimny, rzadki gaz. Umierająca gwiazda ciągu głównego pozostawiła po sobie oprócz rozdymającej się mgławicy swoją centralną część w postaci białego karła – to właśnie ta kropka pośrodku. Jaki będzie dalszy los tej formacji? Mgławica będzie się nadal rozszerzała, stopniowo słabnąc, aby po kilkudziesięciu tysiącach lat całkiem zniknąć nam z oczu. A biały karzeł? Ten to pożyje jeszcze gugol, czyli 10 do potęgi setnej lat, powolutku stygnąc i zmieniając barwę na czerwono-pomarańczową aż do osiągnięcia postaci czarnego karła.