Wieczorem 17 listopada grupa uczniów MOA z Bochni, Wieliczki i Krakowa udała się się do schroniska na na Polanie Kudłacze z nadzieją dostrzeżenia i sfotografowania meteorów z roju Leonidów. Prognoza pogody była niekorzystna, do tego bardzo wiało, chmury przeganiane z miejsca na miejsce to odsłaniały, to zasłaniały gwiaździste niebo, ale meteory latały. Zaczęliśmy pobyt od wypicia gorącej herbaty, bowiem błotnista droga prowadząca od końca asfaltowej drogi ostro pod górę, choć krótka, dała się nam we znaki. Zaraz potem przeprowadzono instruktaż, związany z techniką fotografowania śladów meteorów. Cały czas sprawdzaliśmy stan widoczności nieba, aparat z obiektywem „rybie oko” umieszczony na statywie wykonywał seryjne zdjęcia, a młodzież wysłuchała prelekcji o roli światła w wyznaczaniu odległości obiektów astronomicznych. Po godzinie 22.30 rozpoczął się casting na aktora do planowanego filmiku z udziałem uczniów MOA, jury było bezlistosne i bezwzględnie oceniało występy poszczególnych kandydatów. Nareszcie niebo się rozchmurzyło i około północy mogliśmy oglądać przeloty pojedynczych meteorów, było już bowiem po maksimum roju. Około 2.30 w nocy udaliśmy się na spoczynek, pobudkę wyznaczono na 5.30, bowiem wielu uczniów musiało we środę rano udać się na zajęcia. W ulewnym deszczu opuściliśmy gościnne schronisko, nieco zmęczeni ale zadowoleni z wycieczki. W grudniu zapewne wybierzemy się na obserwacje meteorów z roju Geminidów, tym razem do Obserwatorium na Lubomirze.
Ciekawe czy w grudniu też dostanę piątkę za referat, tak jak w tym przypadku gdzie po 2-3 godzinach spania jakoś dotarłem na uczelnię.
Jako że mieliśmy skomentować to komentuję, choć myślałem, że robię to jako ostatni.
Było rzeczywiście fantastycznie, miłe towarzystwo, ciekawie spędzony czas, bezlitosne jury, narciarski klimat, no i niezapomniane 6 meteorów (w tym 5 Leonidów).
Trochę zimno w schronisku, ale cieszę się, że cokolwiek było widać.