Taki widok, jaki przedstawiłem w tym wpisie, wszyscy znają. To obraz w naturalnych kolorach, podobne wrażenie może być udziałem każdego, kto spojrzy przez średniej wielkości teleskop na charakterystyczny obiekt w Mieczu Oriona. Ale astronomowie posługują się również specyficzną techniką „sztucznych kolorów”, która polega na wykorzystaniu wąskich pasm promieniowania do uwypuklenia żądanych cech badanego obiektu. Najczęściej w tym celu wykorzystuje się linię wodoru H-alfa o długości fali 656 nm, linię SII jednokrotnie zjonizowanej siarki o długości fali 6672 nm oraz linię OIII dwukrotnie zjonizowanego tlenu o długości fali 500 nm. Odpowiednie filtry, umieszczone przed matrycą kamery, przepuszczają żądane długości fali, i tak powstają czarno-białe obrazy pokazujące natężenie badanego promieniowania w różnych obszarach obiektu. Dla lepszego zobrazowania rezultatu trzeba jednak te trzy czarno-białe fotografie złożyć w jeden widok kolorowy. Ponieważ jednak linie siarki i wodoru leżą w podobnym – czerwonym – obszarze widma, stosuje się różne zabiegi dla ich rozseparowania. Najczęściej obraz powstały przez naświetlanie z udziałem filtru SII barwi się na czerwono, odpowiednio H-alfa na zielono, zaś OIII na niebiesko. Wynikowy kolorowy obraz jest poddawany dodatkowej obróbce, dzięki czemu powstają charakterystyczne, „złote” zabarwienia. W trakcie tej procedury obrazy gwiazd stają się nienaturalnie kolorowe, ale jest to cena niewygórowana w stosunku do uzyskanego efektu.
Obraz taki może stanowić podstawę do określenia obfitości wodoru, tlenu oraz siarki w różnych obszarach badanego obiektu – a tę zabawę pozostawiam czytelnikowi.