Spośród skrzętnie gromadzonych zdjęć sloohowych wygrzebałam te, które przypominają mi wakacyjne noce. Taaak, Icek (czyli mój teleskopik) spod mirabelki, ja z Pubu Pod Wisienką spoglądamy na niebo – i co widzimy? Głównie niezawodną Wielką Niedźwiedzicę. Pomyśleć, że między jej gwiazdami i gwiazdeczkami gdzieś dymi Galaktyka Cygaro. W celu skrócenia sobie czasu oczekiwania na letnią porę roku opracowałam (w Registaxie i GIMPie) fotki tego bądź co bądź niesamowitego obiektu.
M82 – Galaktyka Cygaro – jest galaktyką o jasności 8,4m, odległą od nas o 12 mln ly. Dawniej zaliczano ją do nieregularnych, obecnie do spiralnych z poprzeczką, a są tacy, co uważają, że to galaktyka o zniekształconym dysku. Jej pierwotna uroda ucierpiała na skutek przejścia w pobliżu galaktyki M81.
Skoro nie jestem już taka piękna, to przynajmniej stanę się interesująca! Słynę ze swej wybitnie gwiazdotwórczej działalności. Moje bogate wnętrze zawiera dobrą setkę młodych gromad kulistych, dwie czarne dziury, jeden tajemniczy mikrokwazar i podejrzane ciemne linie. Wyłapuję „wiatr słoneczny” z moich gwiazd i produkuję z niego superwiatr galaktyczny. Gwałtownie wypływający ze mnie na odległość dziesiątek tysięcy lat świetlnych gaz jest źródłem szumów radiowych – to zjonizowany wodór; jego strumienie na zdjęciach mają swoiście czerwony odcień. Wyglądam jak srebrzyste srebro, jak to poetycko ujął jeden z moich wielbicieli, a choć jestem karłowata, w podczerwieni świecę najjaśniej ze wszystkich (ba, podejrzewają mnie o ekscesy w tym zakresie). I statystycznie biję rekordy popularności!
PS. Jeśli chodzi o tytuł, tak nazywała się moja pierwsza, „dziecinna”, gra planszowa. Ha, wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, czym to się może skończyć…