Na obozie nie tylko astronomią żyjemy, robimy też doświadczenia z fizyki. Oto jedno z nich. Palącą się świeczkę zamknęliśmy w szklanym słoju, po czym upuściliśmy go swobodnie z wysokości około dwóch metrów nad podłogą. Jak widać na fotografii, płomień gasł mniej więcej w połowie drogi. Opisane doświadczenie powtórzyliśmy kilka razy, każdorazowo z tym samym wynikiem. Ponieważ tlenu w słoiku wystarczało na ponad osiem sekund, co zmierzyliśmy wcześniej, przyczyną gaśnięcia płomienia musiał być brak konwekcji, wynikający z faktu że swobodnie spadająca świeczka była nieważka. Jak każdemu uczniowi wiadomo, w stanie nieważkości nie ma konwekcji czyli cieplnych ruchów w płynach. Stąd też po wyczerpaniu zapasu tlenu w bezpośrednim sąsiedztwie płomienia ten musiał się „udusić” w dwutlenku węgla. Dlatego też na pokładzie statków kosmicznych, gdzie także panuje stan nieważkości, nieustannie muszą działać wentylatory wymuszające mieszanie się powietrza wewnątrz statku.
W doświadczeniu udział brali: Angelika, Weronika, Artur, Bartek i Witek.