Dalej do końca nie wiem co mnie natchnęło, ale postanowiłem podczas obozu (w sobotę), wstać o 6 i pójść zrobić zdjęcia wschodu Słońca. Dla towarzystwa obudziłem też Karolinę. Przed wyjściem dostaliśmy ostrzeżenie od Pani z recepcji, że pada śnieg z deszczem. Zaskoczyło mnie to, spodziewałem się zachmurzenia ale nie śniegu oraz deszczu. Po wyjściu przed budynek ujrzeliśmy całkowite zachmurzenie oraz mgłę ograniczającą widoczność do paru metrów. Nie przejęliśmy się tym i poszliśmy na punkt widokowy na przełęczy Widoma. Tablica informacyjna idealnie obrazowała co można było zobaczyć.
Śniegu napadała kilkucentymetrowa warstwa. Urzeczeni pięknem tego widoku postanowiliśmy zrobić dłuższy spacer wzdłuż czarnego szlaku.
Z biegiem czasu widoczność się poprawiała.
Niestety w pewnym momencie szlak zszedł z drogi utwardzonej na błotnistą. Wtedy postanowiliśmy zawrócić. W ośrodku wypiliśmy ciepłą herbatę oraz zjedliśmy szybkie śniadanie, a potem poszliśmy spać na 1,5 godziny.
Ze wschodu Słońca niestety nic nie wyszło. Wiedzieliśmy, że nastąpił bo w pewnym momencie Słońce przedarło się przez warstwę chmur.
O godzinie 10 ze śniegu nie zostało prawie nic, stopniał.