Prognoza pogody na noc z niedzieli na poniedziałek na przełomie kwietnia i maja była na tyle pomyślna, że pomimo świątecznego czasu pojechałem do Obserwatorium. Na naszym tarasie ustawiłem nieruchomo mój pełnoklatkowy aparat Canon Mark II 6D z obiektywem 24 mm, kierując go na północny wschód. Zamiar był godny – wykonać jak najdłuższą serię zdjęć w celu zbadania jasności nieba nad Puszczą Niepołomicką. Użyłem zatem zasilacz sieciowy zamiast baterii, a obiektyw był ogrzewany opaską grzejną, także zasilaną z sieci przy pomocy kostki USB. Udało się wykonać ponad tysiąc czterysta dziesięciosekundowych ekspozycji z przysłoną 5.6 i czułością matrycy 1 600 ISO, co przełożyło się na całkowity czas w wymiarze czterech godzin i dwudziestu pięciu minut.
Okazało się, że niebo w tym kierunku jest całkiem przyzwoite i już 7 stopni nad widnokręgiem pokazują się obrazy wschodzących gwiazd. Przy okazji złapało się mnóstwo przelatujących światełek, większość pochodziła od samolotów, jest także kilka flar satelitarnych i jeden powolny meteor.