Zaproszony przez organizatorów rajdu, dwa dni wędrowałem bieszczadzkimi szlakami, zażywając wszystkich uroków, jakie tamta ziemia oferuje. Ślizgałem się w błocie nad Wołosatym, przekraczałem połomy na Kopie, wygrzewałem się na Bukowym Berdzie, grzęzły mi nogi na śnieżnych płatach pod Przełęczą Goprowców, zachwycałem się panoramą widzianą z Szerokiego Wierchu, doświadczyłem burzy na Połoninie Wetlińskiej i gradobicia na Przełęczy Orłowskiego. A w Ustrzykach Górnych sięgałem do gwiazd – tam mają do nich blisko. Po prostu Bieszczady.