To wyjątkowo wredne hasło z niesławnej kampanii wyborczej przypomniało mi się w trakcie zwiedzania pozostałości po cysterskim kompleksie klasztornym w Kołbaczu. Z olbrzymiego założenia, obejmującego kościół, klasztor, dom opata, dom konwersów oraz sporo zabudowań gospodarczych, a wszystko było otoczone murami, zostało ledwie kilka budowli. Głównym sprawcą zniszczeń był pożar z XVII wieku, po którym i samo miasteczko, dawniej ludne i gospodarne, już się nie podźwignęło. Dopiero w czasach współczesnych, angażując sporo funduszy i niemało wysiłku, doprowadzono te pozostałości do stanu pierwotnego, oczywiście zmieniając ich funkcje.
Dwa lata temu rozpoczął się pieczołowicie prowadzony remont głównego zabytku, czyli ceglanego kościoła klasztornego rodem z XIII wieku.
Pomiędzy Kołbaczem a Szczecinem rozciąga się bukowa puszcza, która już przybrała jesienne szaty.