Kilka lat temu uczestniczyłem w Konferencji, odbywającej się w Węglówce, gmina Wiśniowa. Głównym tematem była odbudowa stacji obserwacyjnej OA UJ na Lubomirze. Na Konferencji byli naukowcy z Politechniki Lwowskiej, którzy wspólnie z kolegami z Polski zawiązali komitet z zamiarem odbudowy dawnego polskiego obserwatorium na górze Pop Iwan w Karpatach Wschodnich. Zamiar romantyczny, to znaczy piękny i całkowicie bezsensowny. Sama lokalizacja wyklucza możliwość wykonywania wartościowych obserwacji, zaś dokonanie obudowy byłby wyrazistym znakiem „tu oto byliśmy”. Nie sądzę, iżby miało to służyć naszym długofalowym interesom w stosunkach z niepodległym państwem, jakim jest Republika Ukrainy. I choć serce mówi „tak”, rozum stanowczo odradza popieranie takich projektów. Najlepszym wyjściem byłoby wykorzystanie ruin „Białego Słonia” do założenia stanicy, która służyła by turystom w tym całkowicie zaniedbanym obszarze Karpat Wschodnich. Do tego jednak nie potrzeba międzynarodowych porozumień, wieloletnich uzgodnień, komitetów poparcia i tym podobnych biurokratycznej proweniencji poczynań, wystarczy jeden energiczny inwestor z wyobraźnią. Czy doczekamy pojawienia się takowego? Dla rozradowania serc polecam lekturę artykułu byłego kierownika stacji na górze Pop Iwan, Władysława Midowicza. Jakże znajomo przedstawia się scena uroczystości, związanej z otwarciem Obserwatorium – czyżby przez 75 lat nic się nie zmieniło? No i kolejna łatka, przypięta pojęciu „postępu” – budowa Obserwatorium na górze Pop Iwan i tego na górze Lubomir trwała niemal tyle samo – 23 miesiące.
A propos autora tych wspomnień – to on prawie 90 lat temu oznakował szlaki wokół Babiej Góry – co nieco o nich wiemy.