Wszystkim zrażonym do fizyki (ze względu na sposób prowadzenia zajęć, zniechęcenie przedmiotem a także brak zainteresowania) polecam wykłady profesora Massachusetts Institute of Technology – Waltera Lewina. Wykłady charakteryzuje minimalna ilość rozważań teoretycznych, brak ciągłego „klepania” kredą po tablicy i niezwykły humor. Lewin wykłada fizykę w oparciu o doświadczenia, przez co staje się ona atrakcyjna dla studentów.
Niedawno i ja doczekałem się fizycznych pokazów na swojej uczelni. Całość demonstracji trwała około 20 minut. Nagromadzenie doświadczeń z kilku działów wywołało lekkie zamieszanie. Pomimo faktu, że nie wszystko zostało dokładnie wyjaśnione, komentarze studentów były jednoznaczne: „To był jedyny wykład z fizyki na który warto było iść w tym semestrze”. Smutne, ale prawdziwe.
Wracam zatem do oglądania jednym okiem filmów z wykładów, drugim zaś ogarniać będę stos wzorów, których wyprowadzenia i pochodzenia nie rozumie 90% studentów mojego roku. I tutaj należy przytoczyć słowa moich wykładowców: „Drodzy państwo, nie każdy może zostać inżynierem”. Czas chyba „podziękować” odpowiedzialnym za usunięcie z programu szkoły średniej większości potrzebnego materiału (szczególnie z matematyki). Za klika lat, nowych inżynierów już chyba nie będzie…
Oj oj oj … jednak mimo upływających lat system nie ulga zmianie. Identyczne słowa mnie spotkały – „Drodzy państwo, nie każdy może zostać inżynierem” – przykro czytać ahh … ja podziękowałem Politechnice Krakowskiej i zapraszam na Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu 🙂 gdzie proces nauczania, stosunek „student-prowadzący” nabiera nieprawdopodobnych/pozytywnych relacji (jednak to tylko moja subiektywna ocena)