Jako że z siedzenia w miejscu pożytku niewiele, wybrałem się z początkiem listopada w kilka podróży. Pierwsza z nich wiodła do Łodzi, a zaprosiła mnie tam Ewa, nauczycielka fizyki w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych im. Komisji Edukacji Narodowej. Było sporo czasu na zwiedzanie miasta, a moja gospodyni, dyplomowana przewodniczka, odsłoniła tajniki historii nie tak odległej, ale niemal zupełnie zapoznanej. W ciągu niecałych stu lat liczba ludności Łodzi wzrosła sześćsetkrotnie – nawet Nowy Jork nie może się pochwalić takim tempem. Udało mi się odwiedzić dzielnicę Księży Młyn – to tu Karol Scheibler rozpoczął swoją pełną rozmachu działalność. Zwiedziłem także Muzeum Włókiennictwa, zaś sporo czasu spędziłem w Eksperymentarium na terenie Manufaktury. Przejście przez jeden z korytarzy przyprawiło mnie o zawroty głowy – ale warto było. Wcześniej jeszcze zdobyłem się na wjazd Diabelskim Młynem 40 metrów ponad poziom terenu i to polecam każdemu. Tradycyjnie już w sklepie „Flyin Tiger Copenhagen” zostawiłem co nieco pieniędzy, aby zaopatrzyć się w niezłe gadżety edukacyjne. Zaś we środę, 14 listopada odbyłem cztery lekcje z uczniami Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych, za każdym razem przy podwójnej obsadzie klas. Prezentowałem także moją mobilną kopię stałej wystawy MOA „Wszystkie kolory żywej Ziemi” przy okazji zachęcając do uczestnictwa w programie EarthKAM. W trakcie ostatniej lekcji, w której uczestniczyły klasy czwarte, prześledziliśmy tok rozumowania Izaaka Newtona, jakie doprowadziło go do konkluzji, że Księżyc na orbicie utrzymuje ta sama siła, która powoduje spadanie ciał na Ziemi. Wróciłem do Niepołomic z przekonaniem, że trzeba i warto odwiedzać szkoły prezentując w nich treści astronomiczne, opowiadając o badaniach Wszechświata i zachęcając do samodzielnych obserwacji Ziemi i innych obiektów astronomicznych.