Noc, wschodnie wybrzeże wyspy Borneo, okolice miasta Tawau, należącego do Malezji. Uwagę zwraca niebo roziskrzone gwiazdami, które jednak nie jest całkiem czarne. Wyraźnie rysuje się łuk o niebieskozielonkawym zabarwieniu, podpowiadający właściwy kształt Ziemi. Skąd się bierze ta poświata na, jak się domyślamy, górnej krawędzi ziemskiej atmosfery? Wyjaśnił to szwedzki fizyk Anders Angstroem, od nazwiska którego wzięła się nazwa jednostki długości angstrem, równa 10-10 metra. Otóż niebo nawet w noc bezksiężycową nie jest całkowicie czarne, w atmosferze bowiem rozchodzi się w różne strony rozproszone światło słoneczne i to pochodzące od gwiazd, ale barwę poświata zawdzięcza zjawisku chemiluminescencji. Otóż w trakcie dnia, kiedy promienie słoneczne swobodnie penetrują atmosferę, powodując dysocjację cząsteczek O2 i N2. W trakcie nocy swobodne atomy tlenu i azotu łączą się w cząsteczki NO i emitują przy tym fotony o częstotliwościach w zakresie niebieskozielonym. Do tego świecenia dokładają się efekty z udziałem litu i sodu, obecność tego ostatniego wykorzystuje się do tworzenia tak zwanej „sztucznej gwiazdy” na potrzeby optyki adaptatywnej w największych naziemnych teleskopach. Jednak jedynym sposobem uwolnienia się od wpływu atmosferycznej poświaty jest umieszczenie teleskopu na wokółziemskiej orbicie. Od ponad dwudziestu pięciu lat (przypominam, że planowany koniec czasu pracy to rok 2014) niezmordowany teleskop Hubble`a dostarcza ogromne wolumeny danych, a w ziemskich laboratoriach montowany jest już jego godny następca – Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba. Obecnie zmontowane są już segmenty połowy głównego zwierciadła. Polecam obejrzenie animacji prezentującej proces automatycznego „rozkładania” teleskopu na orbicie wokółziemskiej w okolicy punktu L2.