Pozazdrościłam tęczy nad Niepołomicami i też uchwyciłam, a co?! Tylko jakość zdjęcia znacznie gorsza, bo kołobrzeski wiatr wyrywał mi komórkę z ręki, prawie razem z tą ostatnią;)
— A kto ciebie, śliczna tęczo,
Siedmiobarwny pasie,
Wymalował na tej chmurce
Jakby na atłasie?
— Słoneczko mnie malowało
Po deszczu, po burzy;
Pożyczyło sobie farby
Od tej polnej róży.
Pożyczyło sobie farby
Od kwiatów z ogroda;
Malowało tęczę na znak,
Że będzie pogoda!
Maria Konopnicka
Dla starszych… duchem:
Słychać go było, jak po młodym życie
Biegł coraz śpieszniej – ciepły deszcz majowy,
Zbryzgany słońcem, co przez obłok płowy
Wzdłuż mu kropliste rozwidniało nicie.
Pyląc, uderzył w piach drogi spróchniały,
Poszperał w krzaku, co lśniąc się kołysze,
Strącił liść z wierzby, przyciemnił głaz biały
I ustał, w nagłą zasłuchany ciszę.
Teraz mu patrzeć, jak wierzchem obłoku
Tęcza, bezmiary objąwszy, rozkwita,
Poprzerywana i niecałkowita,
Jakby się śniła zmrużonemu oku.
Aż luźne znikąd jednocząc migoty,
Nagłą zawisa ponad światem bramą,
By ci przypomnieć, że zawsze tak samo
Trwasz w każdym miejscu u wnijścia tęsknoty.
By ci przypomnieć, żeś z duszą, snem zżartą,
Wpatrzony w bezmiar, wsłuchany w swe dreszcze,
Wszedł do tych światów przez bramę rozwartą,
Co się za tobą nie zamknęła jeszcze.
Bolesław Leśmian
A jeśli mowa o nieskończoności, to załączam jej konterfekt oraz dowód na to, że życie wyszło (i wychodzi) z wody;)
Ach, szarpiesz me serce ukochanym Leśmianem!
„Ani mię zgnębią zórz krwawe zawiście,
Ni złote groźby słonecznej potęgi!
(…)
W chwili, gdy ja się słońcu przeciwzłocę!”
To co prawda „Pantera” (ściślej: początek i zakończenie), ale jakże mi pasuje do załączonych obrazków!