Kiedy dziewiątego maja rano gwałtownie wstałem z łóżka, przez głowę „przebiegły” mi dwa wyrazy: „To Dziś”. Poranek nie zapowiadał się obiecująco, po niebie snuły się „ciężkie” chmury, a ja zacząłem odczuwać coraz silniejszy stres. W końcu czekało na mnie nie byle jakie zadanie. Postanowiłem dodać sobie trochę otuchy – „Tak długo się do tego przygotowywałeś, na pewno wyjdzie świetnie” – myślałem. Po ubraniu „garniaka” i spakowaniu potrzebnych rzeczy ruszyłem do „boju”. Słońce zaczęło nieśmiało wyglądać za chmur, widok ten zrodził we mnie nadzieje. Na miejscu byłem godzinę wcześniej. O dziwo panowała tam dość luźna atmosfera. Dopiero pani profesor przypomniała nam o powadze tego wydarzenia, przecież zdarza się ono raz w życiu. Gdy wreszcie zegar „wybił” 9:00 rozpocząłem trzy godziną walkę o swoją przyszłość z królową nauk. Z sali wychodziłem roztrzęsiony, ale również gotowy na więcej…
Co przydało się niedługo później, gdyż już za godzinę miał mieć miejsce tranzyt Merkurego. Może nie jest to zjawisko powodujące tzw. „opad szczęki”, ale nie sprawia to, że nie jest ciekawe. Dawniej dostarczyło informacje o pierwszej planecie układu słonecznego, nie można również zapomnieć, że planeta ta przyczyniła się do sformułowania ogólnej teorii względności. Kółko astronomiczne z pierwszego LO w Bochni do którego należę, zorganizowało pokazy tego zjawiska. Po szybkiej ocenie sytuacji doszliśmy (ja wraz z Gabrysią, Mirellą, Dawidem i panią Kukułą) do wniosku, że nie opłaca się wynosić teleskopu do projekcji okularowej. Złapałem, więc z Gabrysią „dobsona” i ruszyliśmy przed szkołę. Za chwilę długo wyczekiwane zjawisko miało się rozpocząć. Wszyscy w napięciu patrzyliśmy w niebo czekając na przerwę w chmurach. Wokół nas zebrała się spora grupa ludzi. Nareszcie Słońce oświetliło szkolny teleskop, więc ruszałem ustawić go na tarcze Słońca. Gdy w końcu spojrzałem w okular teleskopu, zacząłem szukać czegoś nietypowego i JEST! Był malutki, niepozorny, ale to dodawało mu tylko uroku. Widzowie byli zniecierpliwieni, więc ustąpiłem miejsca innym. Mnóstwo osób próbowało wykonać zdjęcie tranzytu swoim smartphone, nie jest to łatwe, ale jak widać na zamieszczonym zdjęciu (Gabrysi) wykonalne. Ku mojemu zaskoczeniu wiele nauczycielek przyprowadzała klasy, aby uczniowie mogli obejrzeć zjawisko. Cała ekipa z naszego kółka prowadziła wytrwale pokazy przez godzinę. Na koniec zaskoczyła nas nagła burza, więc musieliśmy w pośpiechu schować teleskop i zakończyć pokazy. Mimo to uważam, że pokazy się udały jak i tytułowy „Ten Dzień”.