W niedzielę koło czwartej nad ranem wybrałam się na polowanie na Księżyc w znacznie podeszłym już wieku (jego i moim), bo zachciało mi się światła popielatego. Przeglądając pracowicie klatki zoczyłam, że zamiast tego mój Cyber-Shot, model DSC-HX1, sfotografował obiekt, którego w świetle jutrzenki nad stolicą Górnego Śląska nie zauważyłam okiem nieuzbrojonym.
przysłona: 4
ogniskowa: 16,5 mm
czas ekspozycji: 1/15 s
czułość matrycy: 400 ISO
Odległość między Księżycem i Jowiszem w trzecim wymiarze wynosi 5,90631523 j.a., co – przyjmując 1 j.a. = 149597870691 m – czyni 883572182038 m. Gwoli ścisłości, zagadnienie to należałoby rozwiązać w oparciu o trójkąt sferyczny, ale przy panującej miłomściwie temperaturze otoczenia wyprostowały mi się wszystkie zwoje mózgowe.
Nieco rozbestwiona sukcesem (no, połowicznym) ośmieliłam się jeszcze na Słońce porwać z tym samym co wcześniej aparatem fotograficznym. Na zdjęciu dają się zauważyć najmodniejsze plamy otoczone obszarami półcienia.
filtr szary: ND 5.0
przysłona: 5,2
ogniskowa: 100 mm
czas ekspozycji: 1/2000 s
czułość matrycy: 200 ISO
Zamieszczone tu fotografie opracowałam posługując się programami GIMP 2 oraz Stellarium.