Urodą naszego lata jest, że nie bardzo sprzyja ono, przynajmniej w lipcu, obserwacjom nocnego nieba. Czekając na długie pogodne noce można swe chwilowe niezadowolenie wyrazić postawą „plecami do Słońca”, co najlepiej uczynić tuż po jego zachodzie lub przed wschodem. A ponieważ konsekwencja jest wielką cnotą, to niejednokrotnie zostaniemy nagrodzeni widokiem cienia Ziemi powstającego na odległych chmurach lub mgłach. Ziemia, jak to kobieta, lubi się stroić, zatem nawet swój cień przyozdabia na czubku. Nie, nie wisienką, lecz różową wstążeczką, którą fachowcy nazywają pasem Wenus. Prawda, że romantycznie?