Zdarzyły mi się dwa spotkania z gorlicką licealną młodzieżą. Zaproszony przed wicedyrektora I Liceum Ogólnokształcącego im. Marcina Kromera, Roberta Górę, przeprowadziłem z uczniami dwie tury warsztatów. Zabrałem ze sobą kilkanaście moich meteorytów, wymieszałem je z okruchami ziemskich skał i postawiłem uczniów przed trudnym, godnym Kopciuszka zadaniem. Oprócz szkiełka i oka mieli do dyspozycji magnesy oraz wykrywacz metalu typu pin-pointer. Zajęcia zostały poprzedzone stosowną prezentacją oraz pokazem wybitnych okazów z mojej kolekcji. Obie grupy wykonały zadanie niemal bezbłędnie, selekcjonując meteoryty spośród piaskowców, zlepieńców, bazaltów, serpentynitów i kawałków hematytu. W zestawach były też tektyty, trafnie wychwycone jako coś podejrzanie nieziemskiego. Podjęliśmy też próby wykrywania obecności niklu przy pomocy roztworu z zawartością odpowiedniego wskaźnika, oczywiście stosując wszelkie rygory niezbędne przy używaniu odczynników chemicznych w szkole. Konwencja zabawy ujętej w odpowiednie ramy metodyczne dała dobre wyniki, a młodzi ludzie nie tylko pozyskali wiedzę, ale też – wiem to z rozmów między nimi – zostali ujęci takim sposobem prowadzenia lekcji szkolnej. Dla mnie dodatkowym plusem krótkiego z konieczności pobytu w Gorlicach była możliwość spotkania z kolegami i koleżankami, uczącymi w odwiedzonym liceum. Brakło już czasu na spacer do odnowionego parku, ale zrobię to przy kolejnej wizycie w mieście nad Ropą.