Gwiazda supernowa typu II, zwana SN 2011dh znika z pola widzenia średniej wielkości teleskopów, takich jak na przykład kanaryjski Slooh. Nie od rzeczy zatem będzie przypomnieć, co właściwie zdarzyło się 31 maja 2011 roku (naszego czasu) w nieodległej galaktyce M51, znanej także jako Wir. Wedle naszej dzisiejszej wiedzy, wtedy właśnie gwiazda o masie około dwadzieścia razy większej od masy naszego Słońca zakończyła swoje istnienie, gdyż po prostu wykorzystała cały zapas swojego paliwa jądrowego. Pierwotna materia, tworząca gwiazdę, składała się w trzech czwartych z wodoru i z jednej czwartej z helu, z niewielką domieszką pierwiastków ciężkich. W trakcie ewolucji trwającej nie dłużej niż 100 milionów lat, na drodze reakcji syntezy nuklearnej gwiazda produkowała energię w postaci fal elektromagnetycznych, które bezpowrotnie uciekały na zewnątrz. Produkty przemiany, czyli pierwiastki cięższe od wodoru, gromadziły się w centrum gwiazdy i kolejno, w miarę wzrostu temperatury, stawały się „paliwem” w następnych cyklach. Sztuka ta udawała się do momentu, w którym zaczął powstawać pierwiastek o liczbie masowej 56, czyli pospolite żelazo. Reakcja ta, w przeciwieństwie do poprzednich, jest endotermiczna – wymaga dostarczenia energii z zewnątrz. W gwieździe pozbawionej już lżejszych od żelaza pierwiastków jedynym dostępnym źródłem takiej energii jest energia „zamrożona” w polu grawitacyjnym, zatem w bardzo krótkim czasie stabilna do tej pory struktura gwiazdy ulega zniszczeniu, w centrum pojawia się zwarty obiekt (gwiazda neutronowa lub czarna dziura), a warstwy zewnętrzne są wyrzucane ze sporymi prędkościami, tworząc mgławicę. I to właśnie widzimy jako gwiazdę supernową – nagłe pojaśnienie to nic innego, jak tylko wyzwolenie w krótkim czasie ogromnej ilości energii potencjalnej, do tej pory związanej w polu grawitacyjnym. Towarzyszą temu bardzo skomplikowane procesy, w wyniku których produkowane są pierwiastki cięższe od żelaza – ale o tym innym razem.
W efekcie wybuchu supernowej SN 2011dh masa gwiazdy macierzystej była wystarczająco duża, aby powstała gwiazdowa czarna dziura.
Zatem żegnamy zjawisko gwiazdy supernowej, a równocześnie witamy nową czarną dziurę.