Prognoza pogody na wieczór 15 października była taka sobie, ale że kometa tylko czekała na fotografa, pokonałem lenistwo i wybrałem się na mój ulubiony punkt obserwacyjny, czyli wał wiślany w Woli Batorskiej. Już na miejscu okazało się, że południowy zachód jest cały zachmurzony, zatem bez większego przekonania rozstawiłem sprzęt i po prostu dla porządku co jakiś czas fotografowałem okolicę, w której kometa C/2023 A3 (Tschuhinhsan-ATLAS) miała się pojawić. Dla pewności także patrolowałem niebo przy pomocy niewielkiej lunetki, ale aż do godziny 18 minut 40 bezskutecznie. Wreszcie coś zamajaczyło tuż ponad warstwą gęstych chmur, które powoli odsłaniały interesującą mnie część nieba. Na zdjęciu, wykonanym z użyciem obiektywu o ogniskowe 24 milimetry, głowa komety słabiutko odcina się od jasnego tła.
Dziesięć minut później dał się już zauważyć ślad warkocza, choć niebo nadal było jasne od wieczornej zorzy.
Wtedy to, znając już dokładnie położenie komety na niebie, założyłem obiektyw o ogniskowej 50 mm. Trzyminutowa seria zdjęć pozwoliła już na uzyskanie wyraźnego obrazu kometarnego warkocza, którego rozciągłość sięgała niemal dziesięciu stopni.
Po tym czasie warunki zdecydowanie się pogarszały, niemniej fotografowanie przerwałem dopiero wtedy, kiedy głowa komety stała się niemal niewidoczna, także z powodu coraz to mniejszej wysokości nad horyzontem. Niemniej materiał tak uzyskany pozwolił na wykonanie animacji, ilustrującej ruch komety względem gwiazd w czasie trzydziestu czterech minut. Pędzi jak ekspres, prawda?
PS – oczywiście kometa porusza się od prawej dolnej strony do lewej górnej, a wiatr słoneczny pcha jej warkocz przed nią.