… vivere non est necesse. O tym zapewne myślał twórca jednego z wrocławskich krasnali, znajdującego się w sąsiedztwie mariny Topacz na Odrze. Krasnal ów trzyma w ręku sekstant, czyli przyrząd służący do wyznaczania wysokości nad horyzontem ciał niebieskich – Słońca, Księżyca, planet czy też jasnych gwiazd. Pomiar taki był niezbędny w celu wyznaczenia współrzędnych statku – jego szerokości i długości geograficznej. Jeśli wyznaczenie tej pierwszej nie sprawiało żadnej trudności – wystarczyło bowiem zmierzyć na przykład oktantem kąt pomiędzy kierunkiem na północny biegun nieba (w przybliżeniu kierunek na gwiazdę Polarną) a rzutem tego kierunku na płaszczyznę horyzontu, to już wyznaczenie długości geograficznej wymagało znajomości różnicy czasu lokalnego i czasu południka odniesienia. Starożytni żeglarze posługiwali się locją, czyli opisem wybrzeży, wikingowie używali szpat islandzki do określania położenia Słońca na niebie, ale prawdziwa astronawigacja rozpoczęła się w roku 1761, kiedy to John Harrison skonstruował pierwszy chronometr.
Przez teren miasta Wrocławia przechodzi południk 17. Historię wprowadzenia siatki współrzędnych geograficznych znajdziecie tutaj, zaś na zdjęciu poniżej znajduje się ślad południka 17o5’2’’, jaki przechodzi przez środek Wieży Matematycznej, wieńczącej budynek Uniwersytetu Wrocławskiego. Jego przebieg wyznaczył Longinus Anton Jungnitz, sądząc że chodzi o południk 17. Dziś wiemy, że pomylił się o dwie minuty i pięć sekund kątowych, co w tym terenie oznacza różnicę około 1800 metrów.