O korzyściach płynących z wojaży

 

Spędziłem trzy pracowite dni na pograniczu Dolnego Śląska i Wielkopolski, tam bowiem, w Krośnicach koło Milicza, odbyła się dziewiętnasta edycja szkoły „Problemy dydaktyki fizyki”. Tym razem dominował temat, jak nauczać nowego przedmiotu w szkołach licealnych. Za trzy lata bowiem ci uczniowie, którzy nie wybiorą rozszerzonej wersji fizyki, chemii, geografii czy też biologii, zamiast, jak obecnie, ich wersji podstawowych, będą mieli jeden przedmiot o nazwie „przyroda”. W ministerialnym zamierzeniu ma to być próba holistycznego spojrzenia na świat z punktu widzenia nauk przyrodniczych. Że takie podejście do tematu jest możliwe, pokazały modelowe wręcz wystąpienia kilkorga nauczycieli akademickich, niejasne jednak jest, czy można to robić powszechnie, w mizernych warunkach szkolnych. Dyskusje nie przyniosły rozstrzygnięcia, jednak przynajmniej uzmysłowiliśmy sobie, w czym kryją się pułapki i skąd mogą nadejść zagrożenia. Mnie przypadła rola namawiania nauczycieli szkolnych do tego, aby spojrzeli łaskawszym okiem (oczywiście skrytym za bezpiecznymi filtrami) na tarczę naszego Słońca. Zbliża się kolejne maksimum aktywności, zmiany zachodzą bardzo szybko – z dnia na dzień, zatem czas na wykonywanie masowych spostrzeżeń i obserwacji. Czy mi się to udało, pokaże czas, ale pożytkiem w tego wyjazdu dla MOA będą niewątpliwie dwie Zielone Szkoły i jeden Piknik pod Gwiazdami, których terminy zostały właśnie tam ustalone.

ps
to jest czterechsetny wpis na naszym blogu, szybko poszło, czyż nie?

One Reply to “O korzyściach płynących z wojaży”

  1. Nie próżnujemy to i szybko się zbierają kolejne setki wpisów. Edukowanie nauczycieli i przekonywanie ich do czegokolwiek to ciężka praca, więc to się ceni. Im więcej chętnych do współpracy nauczycieli i im mniej nieprzemyślanych pomysłów ministrów edukacji tym astronomia i fizyka w szkole mają się lepiej. Całe szczęście, że ma kto promować astronomię i nie wyginęliśmy z dinozaurami,

Dodaj komentarz