World Space Week to ogólnoświatowe przedsięwzięcie polegające na organizowaniu w ciągu jednego szczególnego tygodnia – w tym roku przypada on między 4 a 10 października – szeregu przedsięwzięć biznesowych, edukacyjnych i popularyzatorskich dotyczących astronomii, astronautyki oraz badania przestrzeni. W tym roku po raz drugi w historii tej imprezy we Wrocławiu odbył się cykl wykładów, warsztatów oraz spotkań, których tematyka badań kosmicznych była przedstawiana szerokiej publiczności. Ponieważ nasza instytucja została poproszona o udział w tym wydarzeniu, przygotowaliśmy dwa półtoragodzinne warsztaty na temat astrofotografii. Z powodów losowych na mnie przypadł trud ich poprowadzenia, ale nie obeszło się bez drobnych problemów. Kiedy w piątek wieczorem przyjechałem do Wrocławia mając przygotowany spory wolumen danych archiwalnych, na których uczestnicy warsztatów mieliby doskonalić swoje umiejętności, nic jeszcze nie zapowiadało kłopotów. Na terenie miasta kilkadziesiąt wieloosobowych zespołów rywalizowało o zwycięstwo w Grze Miejskiej, zaś w Instytucie Astronomii licznie zgromadzona publiczność oglądała przez teleskopy Saturna, Marsa oraz kilka obiektów głębokiego nieba – na tyle pozwalały warunki panujące w centrum dużego miasta. W sobotę około godziny 10 w XVII Liceum Ogólnokształcącym rozpoczęły się zajęcia warsztatowe, gromadzące bardzo licznych uczestników. Wtedy to dowiedziałem się, że owszem, będę miał po południu do dyspozycji salę z czternastoma komputerami uzbrojonymi w stosowne oprogramowanie, ale nie będą one miały dostępu do żadnego serwera. Oznaczało to konieczność modyfikacji pierwotnego planu, zakładającego, że każdy ćwiczący będzie miał do dyspozycji własny zestaw danych obserwacyjnych. Oczywiście przygotowałem starannie taki zestaw, ale zajmował on sporą objętość pamięci, co czyniło niemożliwym zgranie go na każdy z komputerów osobno – po prostu nie było na to czasu. Musiałem zatem w pośpiechu przygotować wersję „light” celem znacznego zmniejszenia wolumenu danych do kopiowania. Oczywiście oznaczało to fakt, ze wszyscy będą operować na tym samym zestawie zdjęć, ale nie było innego wyjścia. Niestety harmonogramu zajęć w sali komputerowej wynikało, że i tak nie będzie przerwy wystarczająco długiej na zgranie nawet tak ograniczonej wersji danych. Na szczęście jedne z zajęć skończyły się odrobinę wcześniej niż projektowano, dzięki czemu zyskałem 20 minut. Korzystając z pomocy uroczej wolontariuszki Pauliny w tym krótkim czasie przygotowałem należycie zajęcia, które rozpoczęły się o 14.30 i w dwóch turach toczyły się do 17.30. Uczestnicy dowiadywali się o kalibracji zdjęć oraz korzystając z przygotowanych zestawów wykonywali fotografie wynikowe oraz opatrywali je własnymi znakami, nie zapominając także o datach. W efekcie powstało sporo zdjęć Słońca, zarówno w filtrze szarym, jak też w filtrze H-alfa Coronado. Zamieszczam tutaj najlepsze z nich w towarzystwie pojedynczej surowej klatki zaznaczając, że wszyscy uczestnicy warsztatów wykazali się chęcią do pracy, a niektórzy mieli już spore umiejętności w posługiwaniu się programami FitsLiberator, Registax oraz GIMP.
Fot1 – pojedyncza klatka z kamerki MEADE III Pro umieszczonej w ognisku teleskopu Meniscas z filtrem H-alfa Coronado 60 mm
Fot2 – Opracowanie jednego z uczestników warsztatów astrofotografii
Warsztaty sobotnie nie zakończyły jeszcze działań w ramach WSW, bowiem tuż po zmroku na terenie szkoły liczni uczestnicy ułożyli żywą mapę nieba, a członkowie wrocławskiego oddziału PTMA urządzili teleskopowe pokazy planet – Saturna i Marsa.
Organizatorka całego cyklu imprez, nauczycielka fizyki z XVII Liceum Ogólnokształcącego we Wrocławiu Anna Bukiewicz-Szul wynajęła dla nas na sobotni wieczór ośrodek w Mirosławicach, gdzie po całym dniu ciężkiej pracy wreszcie mogliśmy spokojnie porozmawiać i spotkać się ze starymi znajomymi oraz poznać nowych. Tam właśnie mogłem powspominać wspólne przedsięwzięcia z Jaśkiem Pomiernym, tam też spotkałem między innymi Milenę Ratajczak, Przemysława Rudzia i Tomasza Rożka. Atrakcją wieczoru była możliwość polatania w tunelu aerodynamicznym, prowadzonym przez firmę Speedfly. Kilkanaście osób spośród obecnych, w tym i ja skorzystało z tej możliwości, przeżywając emocje niedostępne w inny sposób.
Fot3 – Do skutecznego i bezpiecznego latania niezbędny jest specjalny strój
Każdemu z lotników-ochotników towarzyszył instruktor, którego praca, według własnych słów, do najłatwiejszych nie należała. Moja instruktorka ukończyła AWF i uprawia akrobatykę sportową.
Fot4 – jestem w dobrych rękach
Po pierwszym treningowym lataniu następowało kilka minut prawdziwej wolności w powietrzu.
Fot5 – Wybijam się na samodzielność
Cała nasza grupa, rozemocjonowana i syta wrażeń, zapozowała do zbiorowej fotografii. Nie da się ukryć, że przypominamy astronautów w trakcie treningu.
Fot6 – Wszyscy uczestnicy przygody w tunelu aerodynamicznym wraz z jednym z trenerów
Poprosiłem Przemka, który pozostał na zewnątrz szklanego pomieszczenia z tunelem, aby zrobił mi kilka zdjęć – te poprzednie są jego autorstwa – a także aby nakręcił filmik z najciekawszych momentów – a oto i on.
Jak widać, latałem nisko i powoli
Na zakończenie przygody z tunelem aerodynamicznym troje pracujących z nami instruktorów dało fenomenalny, kilkunastominutowy pokaz powietrznej akrobatyki, wzbudzając podziw i wywołując pytania w rodzaju – jak to jest możliwe? Dziękujemy im za instruktaż, pomoc i ten piękny taniec w powietrzu.
Niedzielne wydarzenia w całości rozgrywały się na terenie Hali Stulecia.
Trwały tam wykłady i spotkania a w foyer urządzono wystawę fotografii astronomicznych oraz obrazów inspirowanych tą tematyką. Miałem okazję wysłuchać wystąpienia Tomasza Rożka na temat sztucznej inteligencji oraz Pawła Presia o odkryciu fal grawitacyjnych. Około południa odbyły się starty dwóch balonów, przygotował je znany nam już zespół w Włodkiem w roli głównej. Pierwszy z balonów, obciążony do granic możliwości, osiągnął wysokość 18 000 metrów i został błyskawicznie odnaleziony przez ekipę poszukiwawczą. Na pokładzie była kamerka, dzięki czemu transmitowano na bieżąco obraz naszej planety w trakcie wznoszenia i opadania.
Fot7 – Wystartował balon z ładunkiem stanowiącym połowę masy całego zestawu
Drugi balon, napełniony helem do granic możliwości powłoki i obciążony jedynie lekkim radionamiernikiem, wzniósł się znacznie wyżej, ale jego ładunek nie był poszukiwany. Start ten filmował kamerką umieszczoną na swoim dronie kolega z Zielonej Góry.
Fot8 – dwa ptaki w polu widzenia mojego aparatu
Kiedy już gorączka związana z lotami balonów minęła, poprosiłem Włodka do wspólnej fotografii.
Fot9 – obaj z Włodkiem jesteśmy w mundurkach
Dzisiejsza niedziela, ciepła i słoneczna aż się prosiła o jakiś spacer, a otoczenie Hali Stulecia wręcz idealnie się do tego nadaje. Pergola otaczająca rozległy plac pozwalała zanurzyć się w miłym cieniu, a fontanny na środku nadawały dynamiki całemu kompleksowi.
Fot10 – Światło słoneczne igrało z kroplami wody tworząc w oku patrzącego barwny łuk tęczy
Fot11 – Te dwie fontanny dopasowały się do tematyki wydarzenia, dając wrażenie startujących rakiet.