Dnia 4 lipca 2013 r. w Muzeum Inżynierii Miejskiej w Krakowie odbyło się otwarcie wystawy poświęconej teorii i praktyce w fotografii „otworkowej”. Wystawę otwierają plansze prezentujące lekki zarys historyczny camery obscura oraz informacje jak? gdzie? i po co? autor poświęcił swój czas na zgłębianie podstaw odwzorowywania rzeczywistości. Ciekawym pomysłem Mirka było przedstawienie papierowych negatywów, które stanowią półprodukt w stosunku do pozytywowych druków. Ciekawym ponieważ możliwość porównania negatywu z pozytywem daje odbiorcy zastanowienie się nad drogą jaką pokonuje zapisany obraz, aż do momentu ostatecznej prezentacji.
Myśląc o pracach Mirka i jego podróży jaką pokonał w technice „camera obscura” nasuwa mi się myśl polskiego historyka sztuki Lecha Lechowicza:
„Podróż sytuuje nas na zewnątrz pozwalając spojrzeć na świat z dystansu i czynić to bezinteresownie, dla samej radości, dziwności czy niezwykłości takiego spojrzenia (…). Czasami kierując wzrok na jakiś fragment rzeczywistości co innego widzimy, co innego zobaczyliśmy, co innego sfotografowaliśmy, aby wreszcie co innego zobaczyć na zdjęciu. Na tym między innymi polega przygoda jaką bywa kontakt ze sferą widzialności. Aby jej doznać, aby ją przeżyć wystarczy być otwartym i niekiedy nieco bardziej uważnym w kontakcie ze światem przedmiotów, ludzi i ich obrazami”.
Warto dodać, że wystawa to nie tylko dwuwymiarowy obraz, ale także instalacja ukazująca technikę jaką jest camera obscura.
Gratuluję motywacji, odwagi, pracy i bliskich Ci osób.
P.s. Wystawę można odwiedzić w MIM do 4 sierpnia. Po tym terminie prace będą prezentowane w Ogrodzie Doświadczeń im. Stanisława Lema w Krakowie.
Miałam przyjemność być zaproszoną przez Mirka na wernisaż, z czego skwapliwie skorzystałam. Całkowicie zgadzając się z przedmówcą i wspominając własne wrażenia pozwolę sobie dodać i taki cytat:
„Fotografia jest nie tylko odbitką na papierze światłoczułym, jest także zwierciadłem świata, czasem krzywym, kiedy indziej wiernym, jest przedłużeniem w czasie ulotnego spojrzenia oka, jest narzędziem urabiania umysłów.”
/Urszula Czartoryska – historyk sztuki, zajmująca się głównie fotografią i sztuką współczesną/
Oraz dobrą radę, która właściwie jest stwierdzeniem faktu:
„Fotografując staraj się pokazać to, czego bez ciebie nikt by nie zobaczył.”
/Robert Bresson – francuski reżyser i scenarzysta filmowy/
A będąc pod wrażeniem Mirkowej pomysłowości i odwagi oraz znając jego zainteresowania podsumowuję wisienką na czubku tortu, czyli fragmentem „Pana Soczewki na Księżycu” Jana Brzechwy:
Wszyscy więc sobie myśleli w duszy:
Kto tym sputnikiem pierwszy wyruszy?
Gdzie jest ów śmiałek? Gdzie jest zuch taki,
Który przemierzy śródgwiezdne szlaki?
Rzekł pan Soczewka: Panie, panowie,
Choćbym miał pęknąć, stanąć na głowie,
Wyleźć ze skóry, zaprzedać duszę,
Ja właśnie pierwszy polecieć muszę!
Ja jestem śmiałych czynów amator,
Ja – pan Soczewka! Ja – operator!
List więc napisał, a w owym liście
Przedstawił cały plan, oczywiście.
Przy tym obiecał, że on, Soczewka,
Sfilmuje wszystko: rośliny, drzewka,
Żywe istoty, morza, kratery,
Działanie światła, skład atmosfery,
I że ten zamiar ściśle wypełni,
Czy Księżyc będzie w nowiu, czy w pełni.
Oba komentarze są bardzo trafne, lepiej niż sam bym to zrobił. Dziękuję, że przyszliście.