Chociaż o słupach świetlnych pisałam tydzień temu, to mimo wszystko zdecydowałam się wykonać powtórkę z rozrywki. Albowiem dzisiejszego ranka zjawisko ukazało mi się niejako holistycznie, co jednak nieczęsto się zdarza.
Pierwsza fotografia przedstawia słup dolny, druga – pstryknięta chwilę później – obrazuje to samo z efektem „słońca podwójnego” (to prawdziwe jest ukryte za chmurką), na trzeciej widać zanikający słup dolny i całkiem ładnie wykształcony słup górny, a czwarta pełni funkcję kropki na końcu zdania.