Oglądałem planety przez „Sowę”

Tak bowiem nazywa się największy wykonany przez polskich amatorów teleskop typu Newtona. Znajduje się on w miejscowości Glinna, w posiadłości Pana Tadeusza Smeli, prezesa szczecińskiego oddziału PTMA. Teleskop ten ma zwierciadło główne o średnicy 60 cm, szkieletowy tubus z rurek aluminiowych i osadzony jest na montażu Dobsona.

fot1

 

 

 

 

 

fot2

 

 

 

 

 

 

 

 

fot3

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Ponieważ właśnie się rozchmurzyło, a Jowisz i Wenus pięknie błyszczały na tle ciemniejącego nieba, udało się bez trudu dostrzec Wielką Czerwoną Plamę oraz wielobarwne pasma w atmosferze Jowisza – obraz był znakomitej jakości. Również i Wenus pokazała wyraźne odstępstwo od kształtu koła, coraz bardziej zbliżając się do fazy przypominającej księżycową pierwszą kwadrę.

fot4

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sam teleskop, ważący przeszło 73 kilogramy, może być z łatwością przemieszczany za pomocą prostej konstrukcji na kółkach, przypominającej taczki.

fot5

 

 

 

 

 

 

 

Oprócz „Sowy” służącej do efektownych pokazów w dyspozycji Gospodarza znajduje się także ośmiocalowy Newton na montażu paralaktycznym NEQ6, wyposażony w kamerkę do autoguidingu oraz dobrą kamerę w ognisku głównym z filtrami fotometrycznymi B i V. Przy jego pomocy wykonywane są obserwacje gwiazd zmiennych oraz tranzytów planet pozasłonecznych. Przykładowo w czasie tranzytu całkowita zmiana jasności gwiazdy 12 wielkości wynosi 0.02m. Teleskop ten jest umieszczony w niewielkim, wykonanym z drewna domku przesuwanym w całości na rolkach po metalowych szynach.

fot6

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Takie rozwiązanie przy starannym wykonaniu gwarantuje całkowitą ochronę teleskopu, a równocześnie jest o wiele tańsze od tradycyjnej kopuły astronomicznej. Polecam je każdemu, kto ma choć odrobinę smykałki do majsterkowania.

Dodaj komentarz