Tytuł clickbaitowy, ale zjawisko imponujące i warte przestudiowania. W nocy z 20 na 21 kwietnia tego roku tuż nad północnym widnokręgiem, jaki w Lewałdzie Wielkim wyznacza linia lasu na pobliskim pagórku, pojawił się gigantyczny, zielonkawy rozbłysk. Zarejestrowałem go w trakcie rutynowego patrolowania nieba przy użyciu dwóch stanowisk. Na pierwszym aparat Canon 6D MarkII z obiektywem 24 mm skierowany był na północ, a jego pole widzenia obejmowało 55 stopni w pionie i 75 stopni w poziomie. Czas ekspozycji wynosił 3.2 sekundy.
Animacja złożona z pięciu kolejnych klatek dobrze pokazuje potęgę zjawiska.
Tymczasem na zdjęciu wykonanym aparatem Canon 1300D z obiektywem „rybie oko” przy ekspozycji 30 sekund meteor ledwie zaznaczył swoją obecność na samym brzegu kadru.
Dopiero po wykadrowaniu odpowiedniego fragmentu bolid zaświecił pełnym blaskiem – widać go nawet poprzez drzewa na nieodległym pagórku.
Mateusz korzystając z kilku rejestracji z kamer sieci Skytinel obliczył trajektorię meteoroidu. Okazało się, że zgasł on dopiero nad duńską wyspą Gotlandia i być może tam spadło nieco odłamków, co wynika z niskiej prędkości -tylko 22 kilometry na sekundę – wejścia meteoroidu w atmosferę.
Polowe stanowisko do rejestracji – moje „yard observatory” w Lewałdzie Wielkim wygląda tak: dwa aparaty na statywach fotograficznych zasilane z sieci, obiektyw „rybie oko” jest owiewany strugą powietrza ze zwykłej suszarki do włosów, zaś obiektyw 24 mm jest zaopatrzony w opaskę grzejną – wszystko jako ochrona przed rosieniem.